Uchwałę przyjęto niemal jednogłośnie - głosowało za nią 244 deputowanych, a jeden był przeciwko. Uchwała nie jest wiążąca, ale - jak podkreślił dziennik „Le Figaro” - jest mimo wszystko wywieraniem presji na władzę wykonawczą i sygnałem pod adresem prezydenta Emmanuela Macrona, który w ostatnim czasie wydaje się przychylać do umowy z Mercosurem.
W trakcie debaty deputowany Matthias Tavel skrytykował szefa państwa za tę zmianę stanowiska. Przypomniał, że „niespełna rok temu Emmanuel Macron określił tę umowę jako nie do przyjęcia”, a dziś „oświadcza, że to wszystko idzie w dobrym kierunku”, chociaż projekt umowy „nie zmienił się ani o wers”. Po drugiej stronie sceny politycznej deputowany prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Julien Limongi oskarżył prezydenta o to, że szykuje się do zadania „ostatniego ciosu” francuskiemu rolnictwu.
Eric Martineau z centrowej partii MoDem, należącej do obozu prezydenckiego, przekonywał, że mimo „pewnych postępów” porozumienie UE-Mercosur w obecnym kształcie nie spełnia żądań wyrażanych w parlamencie.
Od głosowania nad uchwałą wstrzymali się w obozie rządzącym tylko deputowani partii Macrona - Odrodzenie, kierowanej w parlamencie przez byłego premiera Gabriela Attala.
Komisja Europejska przyjęła na początku września umowę handlową z państwami Mercosuru (Argentyną, Boliwią, Brazylią, Paragwajem, Urugwajem). W odpowiedzi na obawy sektora rolnego zapowiedziała tzw. hamulec bezpieczeństwa w przypadku nadwyżki produktów oraz możliwość rekompensat. Mimo to umowa budzi kontrowersje w krajach unijnych.