Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Partia z politycznej rodziny EPL stoi za „rosyjskimi botami” w Rumunii. W sieci padły pytania do Donalda Tuska

Ustalenia mediów i rumuńskiej administracji skarbowej wskazują, że za kampanią, która okazała się podstawą dla sądu do unieważnienia wyborów prezydenckich w Rumunii, nie stała Rosja, ale Partia Narodowo-Liberalna, będąca członkiem politycznej rodziny EPL. - Jeśli to prawda, to mamy do czynienia z instrumentalnym/wybiórczym wykorzystaniem służb lub ich udziałem w skręceniu wyborów - zaznacza Arkadiusz Puławski, były członek Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich. W sieci pojawiły się również pytania do Donalda Tuska.

FAZ: Takiej porażki Tuska nikt się nie spodziewał
FAZ: Takiej porażki Tuska nikt się nie spodziewał
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

W Rumunii nie cichną echa decyzji Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu wyborów prezydenckich, która zapadła - ku zaskoczeniu wszystkich, łącznie z dużą częścią klasy politycznej - na dwa dni przed drugą turą i w chwili, gdy trwało już głosowanie Rumunów poza krajem (w wyborach prezydenckich diaspora ma na głosowanie trzy dni). Wcześniej Naczelna Rada Obrony Narodowej (CSAT) po specjalnej naradzie oznajmiła, że jeden z kandydatów, Calin Georgescu, miał korzystać z nieuczciwych przewag podczas kampanii na TikToku, a infrastruktura wyborcza stała się obiektem ataków cybernetycznych. W opinii publicznej i medialnej wskazywano, że może stać za tym Rosja.

Jak jednak donoszą dziennikarze portalu Snoop.ro, rumuńska administracja skarbowa ANAF ustaliła, że za kampanią tik-tokową Georgescu wcale nie stali Rosjanie, tylko... Partia Narodowo-Liberalna, będąca członkiem EPP, której kandydat też startował w wyborach (dostał nieco ponad 8% głosów). Ugrupowaniem członkowskim Europejskiej Partii Ludowej jest... Platforma Obywatelska.

A zatem wiele wskazuje na to, że partia probrukselskiego i proniemieckiego establishmentu opłaciła kampanię, która jako operacja "pod fałszywą flagą" miała wspierać prorosyjskiego kandydata, a następnie fakt ten wykorzystano do unieważnienia wyborów.

Rumunia: Rząd wykorzystał służby do politycznej gry

Ustalenia snoop.ro wywołały duże zainteresowanie w Polsce, gdzie scenariusz rumuński zdaje się kreślić przed wyborami prezydencki obecny obóz rządzący wraz ze swoimi akolitami w państwowych instytucjach.

- Jeśli ANAF ma rację, (...) to mamy do czynienia z instrumentalnym/wybiórczym wykorzystaniem służb lub ich udziałem w skręceniu wyborów - zwraca uwagę Arkadiusz Puławski, były członek Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich pod kierownictwem prof. Sławomira Cenckiewicza.

Na sprawę zwrócił uwagę także francuski biznesmen, Arnaud Bertrand.

- Oznacza to, że albo rumuńskie służby nie wiedziały, że jest to  kampania finansowana przez PNL, gdy wykorzystano je jako dowód w celu odwołania wyborów, albo wiedziały i nie ujawniły tego. W każdym razie wydaje się, że wskazuje to na to, że w Rumunii wydarzyło się coś niezwykle złowrogiego: rządząca partia wykorzystała służby wywiadowcze do odwołania wyborów na podstawie dowodów, za które sama zapłaciła - stwierdził Bertrand.

Bertrand zarzucił również serwisowi "Politico", należącym do koncernu Axel Springer SE, "przekręcanie" sprawy. "Politico" pisze, jakoby "kampania rządzącej centroprawicy mogła zostać przejęta na rzecz skrajnie prawicowego kandydata Calina Georgescu".

- Jak to ma być "przejęcie", skoro influencerzy robili dokładnie to, co nakazano im w briefie? - pyta Francuz.

Pytania do Tuska

- Po przegranej kandydata EPP wykorzystano tę manipulację, by oskarżyć Rosję i doprowadzić do unieważnienia wyborów. Koledzy Tuska już zapowiadają „rumuński wariant” w Polsce - stwierdził europoseł PIS, Arkadiusz Mularczyk.

Adam Czarnecki, aktywista społeczny, zwrócił się z pytaniem do Donalda Tuska w kontekście opublikowanego niedawno tekstu "Gazety Wyborczej".

- Jak tam sprawa z tymi SMS-ami „emerytom też zrobimy pogrzeb” idzie? Miało być Kolegium ds. Służb Specjalnych i co? - pytał.

Nauczeni doświadczeniem z ostatnich lat w Polsce i w innych państwach Europy nie pozwolimy na obcą ingerencję w nasze wybory. Sprawą zajmie się na najbliższym posiedzeniu Kolegium do Spraw Służb Specjalnych - napisał 16 grudnia Tusk.

Wówczas "Gazeta Wyborcza" zamieściła tekst pt. "Hakerska akcja >>Głosuj na PiS<<", opisujący akcję dezinformacyjną dokonaną przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Nie wchodząc w szczegóły, Krzysztof Brejza i Roman Giertych ruszyli do kolportowania narracji, mającej połączyć Prawo i Sprawiedliwość z rosyjskimi hakerami.

"Krzysztof Brejza usiłuje państwa oszukać (nie pierwszy raz). Co gorsza - robi to w interesie ludzi powiązanych z Rosją. Opisane w dzisiejszym tekście SMS-y i grafiki "zachęcające do głosowania na PiS" wyglądały bowiem tak jak poniżej. Ich celem nie była agitacja na rzecz PiS, lecz odstraszenie od głosowania - np. odebraniem świadczeń socjalnych albo obowiązkową służbą wojskową. Brejza liczy, że większość nie przeczyta tekstu - i zapamięta tylko skojarzenie »PiS-rosyjscy hakerzy«"

- napisał Paweł Jabłoński, były wiceszef MSZ.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Donald Tusk #Rumunia

dm