Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Oligarchowie w natarciu

W niedzielę odbywają się wybory parlamentarne w Mołdawii. Pomiędzy dwiema siłami skorumpowanych oligarchów pojawia się czarny koń politycznego wyścigu, z którym zmęczeni zepsuciem państwa obywatele kraju wiążą coraz większe nadzieje.

Choć walka o władzę zdaje się toczyć pomiędzy dwoma głównymi obozami oligarchicznymi, skupionymi z jednej strony wokół oficjalnie proeuropejskiego Vlada Plahotniuca, kierującego z tylnego fotela Demokratyczną Partią Mołdawii i rządem Mołdawii, oraz rusofilskiego prezydenta Igora Dodona, to w tle zyskuje platforma polityczna ACUM. Blok ten został utworzony przez partię PAS (Partia Akcji i Solidarności) kierowaną przez Maię Sandu oraz Platformę DA (Godność i Prawda) ze swoim liderem Andriejem Năstase na czele. To ważne postacie prozachodnich aktywności Mołdawii. Oboje ukończyli niemołdawskie uczelnie – 46-letnia Sandu amerykański Harvard, zaś 43-letni Năstase rumuński Uniwersytet Aleksandra Jana Cuzy w Jassach. Obie postacie pod pewnymi względami są nieakceptowane przez postsowiecki system oligarchiczny – gdy w czerwcu ub.r. Năstase wygrał wybory samorządowe na stanowisko mera Kiszyniowa, Sąd Najwyższy unieważnił wyniki głosowania. Tymczasem Sandu była o włos od wygranej w wyborach prezydenckich w 2016 r., choć fałszywi wyborcy z Naddniestrza mogli przeważyć wynik na rzecz Dodona.

Reklama

Trzy dni przed wyborami, 21 lutego, w miejscowości Varnița rosyjscy separatyści z Naddniestrza bezprawnie zatrzymali przewodniczącego lokalnej komisji wyborczej wraz z jego sekretarzem i kierowcą. Zostali schwytani przez – jak podaje Radio Kiszyniów – wysłanników z samozwańczej republiki. Miejscowość leży po mołdawskiej stronie Dniestru i graniczy z quasi-państwem. Już podczas wyborów prezydenckich w 2016 r. odnotowano tam obecność zwożonych autobusami nieuprawnionych do głosowania z Naddniestrza.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Reklama