„Niemcy tracą konkurencyjność. To nie jest nagły proces, który wywołuje kryzys gospodarczy z dnia na dzień. Zamiast tego doświadczamy w naszym kraju stopniowego procesu deindustrializacji”.
– ostrzega szef CDU Friedrich Merz i domaga się od niemieckiego rządu konkretnych działań zaradczych.
Polityk podkreślił, że "należy sobie zadać pytanie, czy "rynek pracy rzeczywiście nadal działa prawidłowo z prawie 770 tys. wolnych miejsc pracy i 2,55 mln bezrobotnych". "Czy też przygotowujemy się na to, że zapotrzebowanie na siłę roboczą możemy pokryć jedynie stale rosnąco migracją" - dodał.
Niemcy polegają na migrantach
Sekretarz generalny CDU Carsten Linnemann krytykuje z kolei rząd, że zamiast podnosić poziom pracowników, to szuka sposobów na ściągnięcie specjalistów z zagranicy. "Rząd federalny popełnia błąd skupiając się przede wszystkim na imigracji wykwalifikowanych pracowników" - stwierdził.
"Rząd w sposób kryminalny ignoruje potencjał wewnętrzny"
– zaznaczył.
Budżet bez planu awaryjnego
Krytyka wobec bezczynności rządu pada również ze strony Federacji Niemieckich Związków Zawodowych. Szefowa związku Yasmin Fahim nie szczędziła mocnych słów wobec rządowego programu oszczędnościowego. "(Rząd) Teraz zadecyduje, czy w przyszłości Niemcy nadal będą miały silny przemysł z dobrymi miejscami pracy i czy transformacja przyniesie również postęp społeczny" - powiedziała w rozmowie z Bild am Sonntag.
"W takiej sytuacji każda globalna firma zainwestowałaby jak najwięcej w inteligentne inwestycje przyszłościowe. Z drugiej strony rząd federalny opóźnia inwestycje i patrzy na budżet państwa jak na słoik po ciastkach babci: wyciągam tylko to, co wcześniej włożyłem"
– dodała.
Według Federalnego Urzędu Statystycznego niemieckie PKB w drugim kwartale uległo stagnacji, w porównaniu z poprzednim.