Niemcy, Francja, Włochy i Polska chcą wspólnie opracować pocisk manewrujący dalekiego zasięgu. Jak donosi niemiecki dziennik „Handelsblatt”, przemysł obronny w Niemczech już ma koncepcję takiej broni. Miałaby to być alternatywa dla amerykańskiego pocisku Tomahawk.
List intencyjny w tej sprawie został podpisany na marginesie szczytu NATO w Waszyngtonie przez ministrów obrony czterech państw.
Koncern zbrojeniowy MBDA potwierdził, że dysponuje technologią i możliwościami, by dostarczyć europejską broń dalekiego zasięgu krajom partnerskim. Jak pisze „Handelsblatt”, wspólne przedsiębiorstwo Airbusa (Niemcy/Francja), BAE Systems (Wielka Brytania) i Leonardo (Włochy) ma szansę na zamówienia warte miliardy.
„Handelsblatt” zauważa, że MBDA zapowiedział opracowanie nowego pocisku manewrującego na targach obronnych Eurosatory w Paryżu. „Land Cruise Missile System” (LCM) ma częściowo być oparty na pociskach manewrujących już opracowanych i rozmieszczonych przez Francję na fregatach i okrętach podwodnych. Wymaga on jednak znacznie większego zasięgu, by pociski mogłyby być również wystrzeliwane z wyrzutni na lądzie.
Według gazety nowy system ma być także cześciowo oparty na niemieckim pocisku manewrującym Taurus. „Pocisk opracowany dla niemieckiego myśliwca Tornado jest uważany za szczególnie precyzyjny i ma zdolność przebijania nawet betonowych ścian o grubości metra za pomocą specjalnej głowicy. Jest on przeznaczony przede wszystkim do atakowania bunkrów i centrów dowodzenia na tyłach wroga, a także mostów i lotnisk” – pisze „Handelsblatt”. Jego zasięg to 500 kilometrów, znacznie mniej niż możliwości, jakim dysponować ma nowy system.
Dziennik wskazuje, że przyszłość taurusa i tak jest niepewna. Od 2030 roku myśliwce Tornado, które mają obecnie ponad 40 lat, mają zostać zastąpione przez amerykańskie F-35 i Eurofightery, które nie nadają się obecnie do przenoszenia taurusów.