W wyniku operacji, przeprowadzonej w sobotę rano w Nigrze przez żołnierzy amerykańskich sił specjalnych, udało się uwolnić z rąk uzbrojonych bojówek amerykańskiego zakładnika Philippe'a Waltona – poinformował w sobotę rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman. O uwolnieniu 27-letniego Amerykanina poinformował też minister obrony Nigru Issoufou Katambé.
Walton mieszkający w miejscowości Massalata, położonej w pobliżu granicy z Nigerią, gdzie zajmował się hodowlą wielbłądów i uprawami mango, został porwany w nocy z poniedziałku na wtorek przez grupę sześciu mężczyzn uzbrojonych w karabinki AK-47 typu kałasznikow. Przybyli oni na motocyklach z pobliskiej Nigerii. Według ojca porwanego, Bruce'a Waltona, porywacze uprowadzili jego syna z nadzieją na otrzymanie okupu. Porywacze pozostawili na farmie żonę Waltona z córką oraz jego brata, wywożąc tylko jego samego.
To „wielkie zwycięstwo naszych elitarnych sił specjalnych” – ocenił na Twitterze, ubiegający się o reelekcję prezydent USA Donald Trump. Prezydent obiecał publikację szczegółów operacji w terminie późniejszym.
O sukcesie operacji przeprowadzonej przez marines w Nigrze poinformował też ze swej strony szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo. W akcji "wzięli udział nasi najbardziej odważni i najsprawniejsi żołnierze" – zaznaczył. Zapewnił, że Stany Zjednoczone nigdy nie będą obojętne na los jakiegokolwiek porwanego Amerykanina i zrobią wszystko, by go uwolnić.
Pompeo poinformował też, że Amerykanin znajduje się obecnie w rezydencji amerykańskiego ambasadora w stolicy Nigru, Niamey, i „wkrótce połączy się z rodziną”.
Rzeczniczka Białego Domu Kayleigh McEnany podkreśliła w wywiadzie dla telewizji Fox News, że od początku kadencji prezydenta Trumpa w 2016 r. amerykańskie siły specjalne uwolniły z rąk porywaczy blisko 55 amerykańskich zakładników. Próby ich uprowadzenia podjęto łącznie w 24 krajach. Pentagon potwierdził te dane, ale odmówił ujawnienia personaliów uwolnionych zakładników, zasłaniając się względami bezpieczeństwa narodowego.
Reuters podkreśla, że w sobotniej operacji – przeprowadzonej częściowo na terytorium Nigerii, a częściowo w Nigrze – nie został ranny żaden z amerykańskich marines. Zlikwidowano natomiast kilku z porywaczy Waltona.
Napastnicy należeli najprawdopodobniej do grupy etnicznej Fulani, zamieszkującej ten region – pisze agencja Reutera. Mówili miejscowym dialektem i łamaną angielszczyzną - zeznali bliscy porwanego Amerykanina.
Niger i sąsiadujące z nim kraje: Mali, Nigeria i Burkina Faso od lat borykają się z działalnością lokalnych grup terrorystycznych, które próbują narzucić tamtejszym społeczeństwom prawo i obyczaje islamskie. Mimo zaangażowania międzynarodowych sił antyterrorystycznych, wywodzących się m.in. z Francji i Stanów Zjednoczonych wciąż nie udaje się poskromić aktów terroru, porwań i egzekucji przedstawicieli administracji oraz wojska w regionie Sahelu, a zwłaszcza – na północy Nigerii i południu Nigru, gdzie doszło do porwania Waltona.
W 2017 r. w zasadzce zorganizowanej w Nigrze zginęło czterech żołnierzy amerykańskich.
Co najmniej sześciu zakładników z krajów zachodnich jest przetrzymywanych obecnie w Mali, Burkinie Faso oraz w Nigrze. Islamiści powiązani z Al-Kaidą i Państwem Islamskim otrzymali już miliony dolarów okupu za osoby uwolnione w ostatnich latach. Islamiści uważają ten proceder za pewny zysk – podkreśla w komentarzu Reurtes. Agencja przypomina w tym kontekście, że administracja w Białym Domu zawsze sprzeciwiała się płaceniu islamistom, otwarcie krytykując kraje, które zgodziły się na zapłacenie okupu.