Dwa strusie spacerowały dziś po Wenecji ku zdumieniu mieszkańców, którzy zawiadomili policję. Do miasta przyjechały pociągiem z opiekunami z cyrku. Według mediów, po tym zdarzeniu nowego znaczenia nabiera powiedzenie "Wenecja to nie Disneyland".
Jak się zauważa, wenecjanie przyzwyczajeni są do wszelkiego rodzaju spektakli w mieście słynnego karnawału, ale widok strusi w wąskich uliczkach nad kanałami zaskoczył ich całkowicie. Policja otrzymała od mieszkańców dziesiątki sygnałów o nietypowych gościach.
Strusie prowadzone przez dwóch opiekunów, jak się okazało obywateli Słowenii, przeszły od stacji kolejowej do mostu Rialto w historycznym centrum. Tam straż miejska wymierzyła opiekunom ptaków grzywny oraz karę dodatkową, czyli zakaz wstępu do Wenecji, wprowadzony na wzór zakazu stadionowego.
Cercasi urgentemente Willy Coyote e un psichiatra molto bravo.#Roadrunner #Venezia #Venice #Zoo #ostrich pic.twitter.com/BGK5b7IcIe
— LAGGENTE (@SiamolaGente) 2 stycznia 2020
Do Wenecji strusie przyjechały pociągiem regionalnym, co uwiecznili nagrywając je pasażerowie, gdy stały w korytarzu wagonu. Pracownicy cyrku kupili dla nich bilety, jakie sprzedawane są dla psów i kotów. Prawdopodobnie dlatego - zauważono w jednym z komentarzy - że biletów dla strusi nie przewidziano.
Jak ustalono, ptaki zostały przywiezione do Wenecji, by promować występy cyrku, z którego pochodzą.