OMON działał w niedzielę w sposób precyzyjny i zorganizowany; gdy zaczęły wybuchać granaty hukowe, ludzie zaczęli w panice biec w różnych kierunkach - relacjonował Alaksiej, świadek wczorajszych wydarzeń w centrum Mińska. Mężczyzna wskazał, że "milicja zaczęła napierać pierwsza". - Nie czekała nawet na pretekst ze strony ludzi - mówił. Dziś doszło do kolejnych zatrzymań.
- Ludzie stali przed OMONem w pewnej odległości. Nie szli, a stali naprzeciwko. W pewnym momencie zaczęły wybuchać granaty hukowe i ludzie w panice zaczęli się rozbiegać. Niektórzy przewracali się na ziemię - opowiadał Alaksiej o wydarzeniach, do których doszło na ulicy Maszerawa w Mińsku w niedzielę wieczorem po zakończeniu wyborów prezydenckich. Ich zwycięzcą został Alaksandr Łukaszenka.
- Te granaty są dość przerażające. To takie duże puszki, jedna wybuchła około 10 metrów ode mnie. To nie tylko wybuch i błysk - przez kilka sekund nic nie słyszysz i nie widzisz
- powiedział Alaksiej.
#Belarus It is hard to imagine how the authorities will explain these images,and I am not posting most sensitive ones. These were peaceful protesters,mostly young,really young people. At least one person died after a police van intentionally hit him. The authorities are denying pic.twitter.com/6OfypgvQeJ
— Hanna Liubakova (@HannaLiubakova) August 10, 2020
- Widziałem też te kule gumowe, chociaż nie jak strzelali. Były różnej wielkości, niektóre mniejsze niż pięść - dodał.
Jak powiedział, OMON skutecznie wypierał protestujących z ulicy Maszerawa. - To co najbardziej mnie zszokowało to to, że milicja zaczęła napierać pierwsza. Nie czekała nawet na pretekst ze strony ludzi - ocenił.
Evidently, police are using disproportionate force to disperse protesters. People just stand and wait, and shout "Long Live Belarus!" Police throw explosives. pic.twitter.com/ghMN0HwWsP
— Franak Viačorka (@franakviacorka) August 9, 2020
Podczas rozpraw uczestnicy protestów są skazywani na grzywny od 270 do 540 rubli białoruskich (410-820 zł). Według relacji osób, które wyszły z sali rozpraw, niektórzy zostali aresztowani na 7-15 dni.
Przed aresztem zebrało się około 50-70 krewnych i znajomych zatrzymanych. Zaczęli oni klaskać osobom wychodzącym po rozprawach. W pewnym momencie pod areszt podjechały milicyjne samochody i autobusy. Zebrani zaczęli się rozbiegać, ale niektórych, w tym dziennikarza Jana Romana, zatrzymano - informuje Radio Swaboda.
If you haven’t seen what’s happening in Belarus, look into it. This is Minsk tonight. The President/Dictator claims to have won 80% of the vote. Yet thousands and thousands are protesting, saying he stole the election. This is his response 👇🏻 pic.twitter.com/LHPL5lCdVw
— Joshua Potash (@JoshuaPotash) August 9, 2020
Osoby wychodzące po rozprawach twierdzą, że w areszcie znajduje się ponad 200 osób. Według niepotwierdzonych informacji, w całym mieście zatrzymano około 420 osób.
W noc po wyborach prezydenckich na Białorusi z 9 sierpnia zatrzymano w całym kraju około 3 tys. osób za udział w zgromadzeniach masowych odbywających się bez zezwolenia; w tym około 1000 w Mińsku i ponad 2 tys. w innych miastach - podało w poniedziałek MSW.
Według wstępnych wyników CKW Alaksandr Łukaszenka wygrał wybory z wynikiem 80,23 proc.