Dwie komisje Parlamentu Europejskiego zorganizowały dziś wysłuchanie nt. wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego ws. zakazu aborcji eugenicznej. "Polska konsekwentnie walczy o prawo do życia i nie oczekuje politycznych ingerencji ze strony unijnych instytucji w tej kwestii" - podkreślił ambasador RP przy UE Andrzej Sadoś. Zupełnie inny głos w dyskusji zabrała także Marta Lempart, która skarżyła się na "atak na prawa kobiet" w Polsce. Tłumaczyła, że chodzi o "prawo do aborcji", która została "de facto zakazana".
Szef stałego przedstawicielstwa Polski przy Unii przypomniał, że zgodnie z art. 168 ust. 7 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej polityka zdrowotna pozostaje w gestii państw członkowskich, a także wyłączną odpowiedzialnością państw członkowskich jest regulowanie kwestii przerywania ciąży. Dodał, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie łamie polskich międzynarodowych zobowiązań, jeśli chodzi o prawa człowieka.
Unijna komisarz ds. równość Helena Dalli przyznała, że Unia Europejska nie ma kompetencji w zakresie prawa do aborcji w państwach członkowskich.
Zaproszona na wysłuchanie szefowa Strajku Kobiet Marta Lempart zaapelowała o wsparcie polityków europejskich dla protestów w Polsce dotyczących kwestii aborcji.
Przekonywała, że w Polsce dochodzi do "ataku polskiego rządu na prawa kobiet”.
Jak powiedziała, jest jednym z wielu obywateli, którzy wyszli w Polsce na ulice, by walczyć o demokrację i praworządność.
W ciągu tych lat nie mieliśmy jasnej odpowiedzi, dlaczego praworządność jest tak ważna. Teraz już mamy. Otrzymaliśmy ją od (prezes TK) Julii Przyłębskiej, która poinformowała nas o de facto zakazie aborcji w Polsce
– powiedziała Lempart.
Jako Strajk Kobiet wychodzimy na ulice, walczymy o nasze prawa od czterech lat. (…) Jesteśmy bite, traktuje się nas gazem, ryzykujemy naszym życiem. Ale nadal tak robimy. My Polki to robimy, my Polacy to robimy
– dodała.