Lekarka Kristina Haenel zamieściła na swojej stronie internetowej link z informacjami o aborcji, zawierający także dane o własnym honorarium za zabieg.
"Intencją ustawodawcy nie była publiczna dyskusja o przerywaniu ciąży, tak jakby to była normalna sprawa" - powiedziała przewodnicząca składu sędziowskiego, cytowana przez agencję dpa.
"Aborcja nie jest zwykłym zabiegiem, takim jak operacja wyrostka" - podano w uzasadnieniu. Wyrok był zgodny z wnioskiem prokuratury.
Lekarka zapowiedziała odwołanie się od wyroku.
"Nie robię tego, by zachęcać kobiety do przyjścia. One i tak do mnie przychodzą. Nie potrzebuję (reklamy)" - mówiła Haenel przed rozprawą. Jak sama twierdzi, od ponad 30 lat przeprowadza zabiegi przerwania ciąży.
Związek Federalny Prawo do Życia wyraził natomiast zadowolenie z wyroku.
"Zakaz propagowania aborcji został wzmocniony" - powiedziała szefowa organizacji Alexandra Linder. Pozwolenie na reklamę sprawia, że przedmiot reklamy staje się czymś dobrym, akceptowanym, pozytywnym - tłumaczyła działaczka.
Paragraf 219a kk stanowi, że lekarzom, którzy publicznie oferują aborcję, grozi kara więzienia do dwóch lat. Przerwanie ciąży jest w zasadzie uznawane za naruszenie prawa, jednak paragraf 218 kk przewiduje wyjątki. Aborcja nie jest karalna w ciągu trzech miesięcy od zapłodnienia, jeżeli zabieg jest poprzedzony poradą u lekarza. Bezkarność zapewniona jest też wtedy, gdy ciąża jest następstwem gwałtu lub gdy istnieją medyczne powody jej przerwania.