"Chciałam podziękować polskiemu żołnierzowi, który pomógł mi przenieść dziecko na peronie w Chełmie, skąd przyjechaliśmy do Warszaw" - powiedziała Ukrainka Ljuba z Kijowa. Pociąg z ukraińskimi uchodźcami, którzy uciekli do Polski przed wojną przyjechał do Warszawy w środę po godzinie 10.
W środę po godzinie 10 na dworcu Wschodnim pojawił się pociąg z ukrainskimi uchodźcami, którzy przyjechali do Polski. Na Ukrainie trwa wojna spowodowana inwazją armii rosyjskiej na ten kraj. W grupie uchodźców z Ukrainy dominowały kobiety i dzieci.
"Chciałam bardzo podziękować polskiemu żołnierzowi, który na peronie w Chełmie pomógł mi przenieść moje dziecko" - powiedziała Ljuba, pochodząca z Kijowa księgowa. Ostatnie trzy dni spędziła w bunkrze pod szpitalem w Kijowie.
Ljuba opowiedziała polskim mediom o zdarzeniu z udziałem żołnierza. "To było na peronie w Chełmie, tam było mnóstwo ludzi. Kiedy wyszliśmy z pociągu poprosiłam o pomoc polskiego żołnierza, który wziął na ręce moją córkę" - opowiadała Ukrainka. "Jestem mu za to bardzo wdzięczna" - podkreśliła.
Jak zaznaczyła Ukrainka, żołnierz przez cały czas nosił na rękach jej córkę. Ljuba podkreśliła, że w Chełmie otrzymała niezbędna pomoc. "W Chełmie dostaliśmy jedzenie i picie, potem pojechaliśmy do Warszawy" - powiedziała.
Przed inwazją wojsk rosyjskich na Ukrainę, Ljuba była księgową. Przed przyjazdem do Polski wraz z córką spędziła trzy dni w ostrzeliwanej przez Rosjan stolicy Ukrainy w bunkrze pod szpitalem. Jej mąż - jak wskazała - jest pracownikiem firmy zajmującej się dostawą energii i został na Ukrainie. "Mąż pracuje w firmie strategicznej, więc nie poszedł do wojska, lecz został na Ukrainie" - stwierdziła.
Ljuba w rozmowie z polskimi mediami powiedziała, że chce bardzo podziękować Polsce i Polakom, za pomoc, na którą Ukraina może w tym trudnej sytuacji liczyć.