Zapewne tak jest w istocie. A dodać trzeba to, iż coraz częściej pojawiają się doniesienia prasowe (vide „The Independent”) o tym, jaką to przewagę sprzętowo-materiałową mają Rosjanie, a także o tym, że siły ukraińskie są już na granicy wyczerpania. Sprzęt zachodni zaś, czy amunicja, jeśli już są wysyłane na front, to i tak docierają tam z wielotygodniowym, jeśli nie wielomiesięcznym opóźnieniem. To jest zresztą prawda. Ale też pamiętajmy o tym, ile i jakiego sprzętu wysłała, tak szybko jak się da, Polska, a ile wysłali np. Niemcy. Nasze czołgi T-72M, czy T-72M1R już są praktycznie na linii frontu, a Ukraińcy chwalą je porównując do „mercedesów”.
Gdzie jest jednak poważny sprzęt z Niemiec? I czy będzie?
A tymczasem kanclerz Scholz, w pełnym wdzięku, typowym zresztą dla Niemców, sposobie komunikacji chwali się, że to właśnie Berlin zasila ukraińską armię pomocą o najwyższej skali. Być może w Germanii już nie tylko empatia i wrażliwość stępiały, ale generalnie wszystko stępiało – co oznacza że jeden z drugim Hans czy Helmut łykają takie szwabskie kocopały jak bawarski chłop litrowe kufle piwa (razem z kapslem, waflem i samym kuflem)!
Czy więc zatem grozi Europie nie tylko wietnamizacja (otępienie i przyzwyczajenie do zła wylewającego się z codziennych programów telewizyjnych przez ekrany do domów), ale jeszcze dojczlandyzacja (czy berlinizacja) – czyli pogrążenie w idiotycznym samozachwycie? W samooszukiwaniu się?
Za chwilę Francja uzna, że Macron swymi rozmowami telewizyjnymi doprowadził Putina do palpitacji, i Władimir Władimirowicz kurczowo trzymał się jedną ręką stolika w trakcie rozmowy, bo trauma nim telepała po połajankach telefonicznych Emanuela?
A dodatkowo – furda tam jakaś Ukraina i wojna. Są ważniejsze sprawy – wedle Parlamentu Europejskiego. To Polska. Polskę trzeba atakować, zagłodzić, zdewastować, ograbić z pieniędzy, zniszczyć, upokorzyć i spławić. Na tym należy się skupiać, gdy gdzieś tam walczą. W tym wietnamskim Donbasie…
Naprawdę, należy zadać chyba sobie pytanie – co takiego musiałoby się zdarzyć, żeby tę hordę ogłupiałych Brukselczyków otrzeźwić i wskazać im realne problemy oraz pola do tego, by walczyć o wartości, wolność i piękny świat. Linia frontu nie przebiega nad Wisłą. Trochę dalej na wschodzie Putin zabija ludzi tysiącami.