"Słabością Rosji jest moim zdaniem niedocenianie wojsk ukraińskich. To są już zupełnie inni żołnierze, inna armia, inna chęć obrony. Przede wszystkim sami dowódcy chcą się bić. Tam nie było nawet rozkazów do obrony Krymu" - uważa red. Tomasz Sakiewicz, który na antenie TVP Info porównał różnice pomiędzy poprzednim konfliktem ukraińsko-rosyjskim, sprzed 7 lat.
Zdaniem amerykańskiego wywiadu Rosjanie są w stanie zająć Kijów w ciągu trzech dni, jeśli rozpoczną atak na Ukrainę. O szanse Ukraińców w przypadku takiego zagrożenia pytany był redaktor naczelny "Gazety Polskiej", Tomasz Sakiewicz.
Wywiad amerykański ma oczywiście doskonałych specjalistów, ale nie dowierzałbym w słabość armii ukraińskiej. Siedem lat temu to była kompletnie inna armia, dowodzona często przez prorosyjskich czy wręcz rosyjskich oficerów. Niedozbrojona, zdemoralizowana, skorumpowana. Zrobiono bardzo wiele, aby tę armię zmienić. Tam się znaleźli ludzie, którzy chcą się bić i bronić Ukrainy
- uważa Sakiewicz.
Poza tym 250 tysięcy ma siły w tej chwili, ale Ukraina jest w stanie powołać jeszcze 400 tysięcy. Z kroplą w morzu bym nie przesadzał, bo oficjalnie armia rosyjska liczy około miliona ludzi, ale takich sprawnych jednostek gotowych do boju jest 300-400 tysięcy. To są więc siły porównywalne do ukraińskich, za to dużo lepiej uzbrojone. Nie jest jednak tak, że Ukraińcy nie mają się czym bić. Ta lekka broń przeciwpancerna, którą mają nawet lepszą od rosyjskiej, mają amerykańską, brytyjską, naszą. Mają broń przeciwlotniczą, w prawdzie krótkiego zasięgu, ale przy intensywnych walkach ona się sprawdza, jak w Gruzji. Mają też nie najgorsze czołgi, nie najnowsze, ale nie najgorsze
- mówił o uzbrojeniu obu krajów.
Zdaniem redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" to, czy dojdzie do otwartej wojny zależy od podejścia samej Ukrainy do rosyjskich nacisków.
Rosja będzie eskalować do tego poziomu, do którego będą ustępstwa. Jeśli pokojowo, bez użycia wojny doprowadzi do zwasalizowania Ukrainy, to nie uderzy. Jeśli będzie potrzebny rodzaj pewnej agresji militarnej, to uderzy i będzie rozmawiać już na bazie konfliktu militarnego. Być może zrobi rzeczy, które przerażą Zachód, żeby pokazać, że nie żartuje
- ostrzegł Tomasz Sakiewicz.