7 grudnia MSZ Rosji opublikowało propozycje dotyczące tzw. gwarancji bezpieczeństwa, których Moskwa domaga się od Zachodu. Projekt przekazany Amerykanom mówi m.in. o zobowiązaniu do tego, by Sojusz Północnoatlantycki nie rozszerzał się na Wschód (zwłaszcza na obszar po byłym ZSRS), wycofaniu wojsk zachodnich z państw, które nie tworzyły NATO przed 1997 rokiem oraz wyznaczeniu strefy buforowej, gdzie niedozwolone będą ćwiczenia wojskowe od poziomu brygady i wyższym. Chodzi też o takie sprawy jak rozmieszczanie broni jądrowej, utrzymanie wyznaczonego przez Rosję dystansu przez ciężkie bombowce i okręty.
Rosja nie będzie decydować o Ukrainie
Katarzyna Gójska zapytała Marcina Przydacza o to, czy na zachodzie jest w ogóle gotowość dyskusji na te sprawy. - W sprawie pierwszej, czyli ewentualnego blokowania dostępu do NATO dla jakichś konkretnych państw, ja nie słyszę takiej dyskusji. Wydaję mi się, że ona byłaby zupełnie bezproduktywna, dlatego że sam Traktat Północnoatlantycki mówi o możliwości rozszerzenia NATO i o rozszerzaniu NATO będą decydowali jego członkowie i państwo kandydat - stwierdził.
- Jakiekolwiek zobowiązania byłyby tutaj niezgodne z samą treścią Traktatu Północnoatlantyckiego, a nie sądzę, by była gotowość do jego zmian tylko dlatego, że życzy sobie tego Rosja. Zresztą byłoby to niezgodne także z innymi normami prawa międzynarodowego. To byłaby jakaś forma ograniczająca suwerenność państwa ukraińskiego, gdyby to Rosja miała decydować o kierunkach jego polityki zagranicznej. Na to zgody być nie może
- zaznaczył.
Nie ma zgody na dyskusję
- W moim przekonaniu nie powinno też być absolutnie zgody na dyskusje na temat ograniczania parasola bezpieczeństwa
- stwierdził Marcin Przydacz.
Katarzyna Gójska dopytała, czy "nie powinno być, czy nie ma". - Ja mogę mówić o stanowisku polskiego rządu. Taka dyskusja byłaby niebezpieczna dla samego NATO i w moim przekonaniu Stany Zjednoczone nie będą chciały tego typu dialogu prowadzić z Rosją - ocenił.
- Nie po to zaprasza się inne państwa członkowskie do NATO, nie po to się realizuje swoje interesy, a żeby na życzenie Rosji na potrzeby tzw. deeskalacji, celowo wytworzonej atmosfery napięcia przez Rosję, robić krok w tył
- dodał.