Jako prezydent Gruzji był wielkim sojusznikiem Polski. Gdy wielu innych zachodnich liderów wymówiło się wybuchem wulkanu na Islandii, on dotarł do Krakowa na pogrzeb Marii i Lecha Kaczyńskich. Dziś umiera w szpitalnej sali zamienionej w celę więzienną. Rząd Gruzji ignoruje apele państw zachodnich i Ukrainy.
„Sejm wzywa władze Gruzji do niezwłocznego umożliwienia Micheilowi Saakaszwilemu podjęcia niezbędnego leczenia oraz apeluje do społeczności międzynarodowej o ratowanie życia i zdrowia byłego prezydenta Gruzji” – głosi przyjęta 13 stycznia uchwała Sejmu RP. Przeciw była tylko część posłów znanej z prorosyjskiego nastawienia Konfederacji. Nic dziwnego, wszak dziś zdrowiem, a może za chwilę życiem, Saakaszwili zapłaci za to, że jest jednym z najbardziej znienawidzonych w ostatnich dwóch dekadach przez Władimira Putina przywódców Europy Środkowej i Wschodniej. Wiktor Juszczenko, przywódca Ukrainy, ledwo uszedł z życiem z próby otrucia. Lech Kaczyński, przywódca Polski, zginął w Smoleńsku w 2010 roku. Micheil Saakaszwili, przywódca Gruzji, od ponad roku powoli umiera w więzieniu we własnej ojczyźnie, przejętej w latach 2012–2013 – co widzimy dziś wyraźnie – przez opcję moskiewską.
Co łączy Juszczenkę, Kaczyńskiego i Saakaszwilego? Wszyscy występowali na słynnym wiecu w Tbilisi, gdy rosyjskie czołgi zbliżały się do rogatek stolicy Gruzji. To było przełomowe wydarzenie w tej wojnie, zmusiło stary Zachód do działania. W końcu Kreml musiał się pogodzić z tym, że nie podbije Gruzji. Ale Kaczyńskiemu i Saakaszwilemu Putin tego nie zapomniał. Jeszcze podczas rozmów z francuską delegacją z Nicolasem Sarkozym na czele, negocjującą warunki rozejmu w wojnie 2008 roku, rzucił do gości, że kiedyś „powiesi Saakaszwilego za j***” (tu pada wulgarne określenie męskich genitaliów). Cóż, kiedyś Putin zapowiedział, że wyłapie Czeczeńców i będzie ich topił w kiblu. Dziś coraz więcej wskazuje na to, niestety, że jest bliski zemsty na Saakaszwilim.
Cztery dni przed podjęciem uchwały przez polski Sejm, przed sądem w Tbilisi odbyło się kolejne posiedzenie w sprawie wniosku Saakaszwilego o odroczenie wykonania kary z powodów zdrowotnych. Za pośrednictwem łącza wideo wypowiadał się amerykański neurolog. Doktor Shaheen Lakhani powiedział, że po zbadaniu Saakaszwilego doszedł do wniosku, że były prezydent cierpi na szereg problemów zdrowotnych, z których najgorsze to demencja i skurcze mięśni. Lakhani zdiagnozował również uszkodzenie obwodowego układu nerwowego, przepuklinę dysków szyi, zespół stresu pourazowego oraz polifarmację, czyli jednoczesne podawanie pacjentowi zbyt wielu leków, co nie poprawia, lecz pogarsza jego stan zdrowia. Na początku grudnia zespół prawników Saakaszwilego upublicznił raport medyczny, w którym stwierdzono, że został on „zatruty” metalami ciężkimi podczas pobytu w areszcie i grozi mu śmierć bez odpowiedniego leczenia.
Gruzińscy urzędnicy to bagatelizują. Nawet podczas wspomnianej rozprawy 9 stycznia główny medyk służby więziennej skupił się na podkreślaniu, że Saakaszwili jakoby codziennie pije po dwie butelki koniaku, co w połączeniu z lekami wywołuje niepokojące objawy. Zarzut kuriozalny, biorąc pod uwagę fakt, że niedawno służba więzienna posunęła się do publikacji nagrań z kamer umieszczonych w sali szpitalnej byłego prezydenta. Można być pewnym, że w tej kompilacji szukano fragmentów najmniej korzystnych dla Saakaszwilego. Jakoś nie zarejestrowano opróżniania przez niego butelek koniaku…
Saakaszwili jakiś czas temu napisał list do Emmanuela Macrona, w którym stwierdził, że to, co się z nim teraz dzieje, to działania podjęte na rozkaz Putina. To, czego rosyjski przywódca nie zdołał osiągnąć w 2008 roku, chce uzyskać teraz. Wykorzystuje do tego obecny rząd Gruzji, w którym za wszystkie sznurki pociąga najbogatszy Gruzin, oligarcha, który zbił majątek w Rosji, czyli Bidzina Iwaniszwili. Jego koalicja Gruzińskie Marzenie przejęła władzę w 2012 roku, rok później jej kandydat został prezydentem. Od dekady więc Iwaniszwili trzęsie Gruzją. Kolejne rządy (na czele pierwszego stał sam Iwaniszwili) są coraz bardziej autorytarne, coraz mniej zainteresowane NATO i UE, coraz mocniej wciągające kraj z powrotem w strefę wpływów Rosji. Z roku na rok pogarszają się – z winy obozu rządzącego – relacje Tbilisi z Zachodem. Iwaniszwili pozbył się z koalicji co bardziej prozachodnich polityków, a krajem wstrząsają skandale, choćby z masową inwigilacją polityków, dziennikarzy, duchownych, a nawet zagranicznych dyplomatów. Raptem jeszcze dwa lata temu służba bezpieczeństwa Gruzji podpisała umowę o współpracy z… białoruskim KGB.
Dziś trudno ustalić, co się stało, że Saakaszwili de facto sam oddał się w ręce reżimu. Nielegalnie przedostał się do ojczyzny na jesieni 2021 roku, w trakcie wyborów samorządowych. Liczył, że jego powrót doprowadzi do politycznego przesilenia? A może padł ofiarą prowokacji i ściągnięto go podstępnie do kraju, tak jak kiedyś do Związku Sowieckiego stalinowska bezpieka ściągała politycznych emigrantów rosyjskich? W każdym razie Saakaszwili trafił do więzienia po ośmiu latach na emigracji. Wyjechał tuż po zakończeniu drugiej kadencji prezydenckiej, spodziewając się zemsty wrogów. Trafił na Ukrainę, gdzie stał się jedną z twarzy ekipy, która przejęła władzę w wyniku „rewolucji godności” i zaczęła zmieniać kraj. W 2018 roku został skazany w Gruzji zaocznie na sześć lat więzienia pod dwoma zarzutami nadużycia władzy w czasach, gdy był prezydentem.
Stan zdrowia Saakaszwilego zaczął się pogarszać po rozpoczęciu 50-dniowego strajku głodowego. Najpierw trafił do szpitala więziennego, zaś w maju ubiegłego roku przeniesiono go do stołecznego szpitala Vivamedi, gdzie do dziś pozostaje pod strażą. Schudł w ciągu roku ponad 40 kg. Sprawą zajęło się biuro rzecznika praw obywatela. Na jego zlecenie Saakaszwilego zbadała grupa lekarzy specjalistów. U Saakaszwilego zdiagnozowano utratę energii, zaburzenia poznawcze, zmniejszenie czucia w kończynach, dysfunkcję ruchową, gorączkę, zanik i osłabienie mięśni, zaawansowaną anemię i niedociśnienie ortostatyczne prowadzące do zawrotów głowy, światłowstrętu i omdleń przy wstawaniu. Lekarze powiedzieli, że jeśli nic się nie zmieni, pacjent będzie miał dwa do trzech miesięcy, zanim uszkodzenia staną się nieodwracalne. W Gruzji nie da się już zapewnić pacjentowi odpowiedniej opieki i możliwości wyleczenia.
Służba więzienna opublikowała materiał wideo składający się z kilku odcinków nagranych 9 sierpnia, 4 października i 12 grudnia 2022 roku w sali szpitala. „To nagranie wyraźnie pokazuje, że Micheil Saakaszwili kłamie, aby utrudnić egzekwowanie sprawiedliwości i wprowadzić w błąd opinię publiczną i partnerów międzynarodowych” – oświadczyła służba więzienna, podlegająca Ministerstwu Sprawiedliwości. Zwolennicy Saakaszwilego zakwestionowali jednak montaż filmów, wskazując, że rząd naruszył prawo pacjenta do prywatności. Poza tym nawet na zmontowanym materiale wideo nie ma niczego, co by potwierdzało opinię władz. Bardziej tu chyba chodziło o poniżenie pacjenta-więźnia, pokazanie go, gdy na przykład porusza się przy pomocy chodzika czy wpada w furię wobec osób, które się nim zajmują.
Niewiele wskazuje na to, że władze gruzińskie pozwolą przeżyć Saakaszwilemu. Ministerstwo Sprawiedliwości dotychczas odrzucało wniosek o zawieszenie wyroku, by przeprowadzić proces leczenia za granicą. Nie wiadomo nawet, czy naprawdę silna presja Zachodu – a nie ma co ukrywać, że chodzi głównie o USA – cokolwiek da. Wszak obecne władze w Tbilisi coraz mniej przejmują się opinią Zachodu czy Ukrainy (Saakaszwili jest jej obywatelem). Wystarczy spojrzeć na ich stanowisko wobec wojny Rosji z Ukrainą. W 2008 roku Ukraina pomagała zaatakowanej przez Rosjan Gruzji. A dziś? Już dzień po inwazji premier Irakli Garibaszwili oświadczył, że Gruzja nie dołączy do sankcji przeciwko Rosji. Później władze gruzińskie uniemożliwiały wylot ochotników chcących walczyć po stronie Ukrainy.
Prorosyjska postawa rządu Gruzji przejawia się też w inny sposób. W pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku import z Rosji wzrósł aż o 72,8 procent (1,24 mld dolarów) w porównaniu z analogicznym okresem 2021 roku. Rosja stała się największym dostawcą ropy do Gruzji. Rośnie też eksport gruziński do Rosji. W kilkumilionowej Gruzji na jesieni pojawiło się na stałe aż 100 tys. Rosjan, którzy uciekali przed ogłoszoną przez Putina mobilizacją. Garibaszwili wyklucza udzielenie pomocy wojskowej Ukrainie, odrzucił nawet prośby o zwrot broni przeciwlotniczej, którą Ukraina przekazała Gruzji w 2008 roku dla obrony przed Rosjanami.