To już 29. dzień rosyjskiej napaści na Ukrainę. Czy jest szansa na przeprowadzenie misji pokojowej NATO, aby powstrzymać agresję Kremla? - Rosjanie się tego boją. (...) Potrzeba jednak zdecydowanej postawy, bo w tym momencie czują się zbyt pewnie - ocenił wiceszef ministerstwa infrastruktury Marcin Horała, który gościł na antenie TVP Info.
Gościem Michała Rachonia w programie #Jedziemy na antenie TVP Info był wiceminister infrastruktury Marcin Horała.
Rozmowa toczyła się wokół rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Rozmówca Michała Rachonia wskazał na początku, że Rosja powinna stanąć twarzą w twarz z tym, że rozpoczynając wojnę, popełniono olbrzym błąd.
"Być może refleksja tam jest taka, że z perspektywy czasu - popełniliśmy błąd. Wszyscy staramy się wspierać Ukrainę, żeby to przetrwała. Widać, że wojska rosyjskie tracą. Przeliczyli się myśląc, że zajęcie Ukrainy zajmie im zaledwie 2-3 dni. 30 dzień oporu pokazuje, że jednak nie byli na tyle mocni, jak myśleli."
- powiedział Marcin Horała.
Zaznaczył jednak przy tym, że Kreml nie jest w stanie przyznać wprost, że poniósł klęskę.
"Rosja generalnie rzecz biorąc poniosła klęskę, ale ten reżim nie jest zdolny, aby to uznać, przyjąć do wiadomości."
- ocenił.
Zdaniem dziennikarza, Rosjanie będą kontynuować napaść na Ukrainę, ponieważ nie potrafią przyznać się do porażki. Jak przyznał - zachód przejrzał na oczy i pomaga Ukrainie, ale faktem jest, iż ludzie giną cały czas. Brakuje jasnych deklaracji ze strony państw zachodnich, co dalej, jakie kroki zostaną poczynione.
"Uważam, że nie wszystkie kroki zostały podjęte. Jest jeszcze kilka obszarów sankcji, które można byłoby wprowadzać. To np. całkowite odcięcie Rosji od systemów bankowych."
- przyznał mu rację rozmówca.
Wiceszef ministerstwa infrastruktury przyznał, że Rosja od zarania dziejów była państwem - imperium, opartym na ciągłej ekspansji. A to - stety, bądź niestety, jak pokazuje historia, doprowadzało finalnie do załamania.
"To zawsze było imperium oparte na ekspansji. Ekspansja, wielka smuta i załamanie. Miejmy nadzieję, że będzie tak i tym razem. Najgorsze jest jednak to, że wciąż giną ludzie. Za naszych czasów oglądamy sceny, które widzieliśmy tylko na filmach."
- ocenił Horała.
W dalszej części rozmowy, poruszono temat wydalenia 45 rosyjskich dyplomatów z Polski. Mieli oni działać na rzecz rosyjskiej agentury pod pretekstem wybitnie wyszukanym... Ich zdaniem, Polska blokuje możliwość powrotu uchodźców do Rosji.
"Rosyjskie czynniki oficjalne opowiadają takie bzdury, że nie ma tu żadnego zdziwienia. Od czasów sowieckich wiadomo, że rosyjska agentura jest bardzo wzmożona. To jest element tych służb. Kiedy ktoś z rosyjskich dyplomatów otwiera usta, można się spodziewać, że kłamie i to już nikogo nie dziwi."
- skomentował wiceminister.
Michał Rachoń wspomniał o zaplanowanej na sobotę wizycie amerykańskiego prezydenta Joe Bidena w Polsce. Zapytał swojego rozmówcy o to, czy Polska będzie chciała przekonać USA do fizycznego wejścia na Ukrainę w formie misji pokojowej NATO oraz czy te największe państwa-członkowie Sojuszu będą chciały wziąć udział w takiej operacji.
"Przyszłość pokaże, bo sytuacja jest naprawdę dynamiczna. Myśle, że tutaj państwa NATO będą dochodziły do wniosku, ze trzeba będzie działać intensywniej. Te kraje powinny mocniej reagować. Propozycja Jarosława Kaczyńskiego była bardzo dobra."
- odparł Horała.
Jak zaznaczył prowadzący program, nie ma w tej kwestii jedności. Z jednej strony słychać, że propozycję Kaczyńskiego należy potraktować poważnie i przychylić się do niej pozytywnie, zaś z drugiej - że NATO nie będzie fizycznie brało udziału w tym konflikcie.
"Takim sposobem stwarzamy Putinowi bańkę bezpieczeństwa. Stworzenie samego znaku zapytania, że jest to możliwe, stanowi, ze Rosja już ma mały kłopot. Jeśli jedna strona gra gołębia, a druga ma co do tego pewnik, to sama gra jastrzębia wiedząc, że zawsze będzie mieć przewagę"
- ocenił rozmówca.
Rachoń przytoczył również słowa Ławrowa, co do tego, że jeśli taka misja stanie się faktem, to nastąpi olbrzymia eskalacja konfliktu, tym razem NATO-Rosja.
"I to jest po części prawda. Oznacza to jednak, że Rosjanie się tego boją. W optyce rosyjskiej, w rosyjskim podejściu nie ma czegoś takiego, jak fakt, że Ukraina czy Polska to państwa demokratyczne, które mogą same o sobie decydować."
- powiedział Marcin Horała.