Ukraiński dziennikarz Maksym Łewin zaginął na linii frontu w rejonie (powiecie) wyszogrodzkim w obwodzie kijowskim. Nie ma z nim kontaktu od 13 marca - poinformowała we wtorek agencja Ukrinform, powołując się na wpis na Facebooku znajomego dziennikarza, Markijana Łysejki. Jednocześnie, pojawiają się informacje, że napastnicy przymusowo wywożą Ukraińców do Rosji.
Maksym Łewin od dziewięciu dni nie daje znaku życia. "W ciągu ostatnich dni próbowaliśmy za wszelką cenę odnaleźć Łewina. Czas jednak mija, a rezultatów nie ma" - przekazał Markijan Łysejko, cytowany przez Ukrinform.
13 marca Łewin miał udać się prywatnym samochodem na linię frontu, a następnie pozostawić auto w pobliżu miejscowości Huta Meżyhirska. Okolica, w której znalazł się dziennikarz, była wówczas obszarem intensywnych działań wojennych. 41-letni Łewin jest fotoreporterem i dokumentalistą. Współpracuje m.in. z agencjami Reuters i Associated Press, a także BBC, turecką korporacją medialną TRT World i ukraińską telewizją internetową Hromadske.
Tymczasem mieszkańcy Donbasu na wschodzie Ukrainy są przymusowo wywożeni do Rosji - odbiera się im ukraińskie dokumenty i telefony. "Z tymczasowo okupowanych przez wroga terytoriów obwodów donieckiego i ługańskiego kobiety i dzieci masowo i przymusowo wywożone są na terytorium Rosji" - pisze rzeczniczka praw człowieka Ukrainy Ludmyła Denisowa. na Facebooku.
Według niej w miejscowościach, do których wchodzą rosyjskie wojska, dla mieszkańców organizowane są tzw. humanitarne korytarze, którymi ludzie wywożeni są do Rosji.
- Kobiety, dzieci, osoby starsze są przeszukiwane, zabiera się im ukraińskie dokumenty, telefony i wysyła do przygranicznych obwodów Rosji. Tam rozlokowują ich w obozach koncentracyjnych, a następnie mają być przeniesieni do depresyjnych regionów Rosji
- podaje rzeczniczka.
Jak podkreśla Denisowa, osoby te nie mają możliwości skontaktowania się z bliskimi, często nie mają jedzenia, artykułów pierwszej potrzeby.
Na razie nie ma informacji w sprawie liczby wywiezionych osób, jednak według rzeczniczki można mówić o tysiącach wywiezionych z obwodu ługańskiego i donieckiego. Biuro prokuratora generalnego prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego wywiezienia do Rosji 2389 dzieci z Donbasu.
Denisowa podaje, że rosyjskie media, które - jak wskazuje - sieją putinowską propagandę - piszą o 206 tys. przesiedlonych osobach. Rzeczniczka zaznacza, że Rosjanie próbowali też otwierać podobne "korytarze humanitarne" do Rosji w obwodzie charkowskim, czernihowskim, sumskim i kijowskim. "Los przymusowo wywiezionych ludzi nie jest na razie znany" - dodaje.