W Rosji uczniów ponad 140 uczelni zaangażowano do szycia odzieży i innego wyposażenia dla wojskowych, np. bluz, czapek i bielizny termicznej - informują media niezależne. Sprawa zrobiła się na tyle głośna, że Kreml przyznał dziś, że z wyposażeniem zmobilizowanych na front "są problemy".
Informacje, że uczniów szkół technicznych średniego i wyższego szczebla, zaangażowano w szycie na potrzeby frontu, pojawiły się w tym tygodniu. Najpierw prokremlowski ruch "Jesteśmy razem" ogłosił na swojej stronie internetowej, że do inicjatywy o nazwie "Jesteśmy obok" dołączyły się szkoły w Krasnojarsku na Syberii, Nowoszachtyńsku w obwodzie rostowskim i Kumiertau w republice Baszkirii.
Niezależny portal DOXA podał następnie, że za tym szyldem kryje się zmuszanie młodzieży do szycia odzieży i ekwipunku dla armii. Do tej pory zaangażowano w ten proces 143 ze 192 szkół mających status college'u. Portal Sibir.Realii (projekt medialny Radia Swoboda) zaznacza, że nie jest jasne, czy studenci otrzymują pieniądze za swoją pracę.
W Buriacji powstają stroje maskujące dla snajperów, szyją je studenci Wschodniosyberyjskiego Uniwersytetu Państwowego Technologii i Zarządzania - podała DOXA. W Krasnokamieńsku, mieście w Kraju Zabajkalskim, koce dla zmobilizowanych i wojskowych szyją uczniowie miejscowego Technikum Przemysłu i Technologii.
W obwodzie swierdłowskim takie zajęcia wprowadzono w szkole Źródło (ros. Rodnik), przeznaczonej dla uczniów z niepełnosprawnościami. Podopieczni szkoły szyją dla wojskowych czapki-kominiarki. W Kostromie, w europejskiej części Rosji, studenci technikum szyją bieliznę termiczną dla armii. W Astrachaniu szyją dla armii, w czasie wolnym od zajęć, uczniowie miejscowego technikum oraz szkoły przygotowującej projektantów mody.
Doniesienia o tym, że dla zmobilizowanych na front wyposażenie kupują członkowie ich rodzin, bo nie otrzymują oni w armii zaopatrzenia, już wcześniej pojawiały się w rosyjskich mediach niezależnych. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w środę, że z wyposażeniem dla armii "są problemy", ale zostaną one "zlikwidowane". Pieskow powiedział także, że w uzupełnianie braków angażują się władze regionalne.