Według najnowszych doniesień Władimir Putin miał zwolnić już ośmiu generałów za nieprzejęcie kontroli nad Kijowem, ukraińską stolicą. Rosyjski przywódca ma być "wściekły", ponieważ nie spodziewał się, że Ukraińcy okażą tak wielki opór. Do Putina nie trafiają rzeczywiste informacje dotyczące przebiegu konfliktu, ponieważ jego doradcy wolą mówić mu to, co chce usłyszeć.
"Daily Mail" pisze, że Szef Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow ujawnił, że od 24 lutego Władimir Putin zwolnił już ośmiu generałów. Putin miał być w szoku, ponieważ był przekonany, że przejęcie kontroli nad ukraińską stolicą zajmie maksymalnie 3 dni. Tymczasem Ukraińcy dzielnie stawiają opór rosyjskim najeźdźcom.
Zgodnie z najnowszym komunikatem Ukraińskiego Sztabu Generalnego, od rozpoczęcia wojny zginęło ponad 12 tysięcy rosyjskich żołnierzy.
"Mówi się również, że Putin jest wściekły na dowódców służby bezpieczeństwa FSB, którą kierował, za przekazanie mu informacji sugerujących, że Ukraina jest słaba, pełna neonazistowskich grup i łatwo podda się, jeśli zostanie zaatakowana"
- napisano.
Ołeksij Daniłow podkreśla, że strona ukraińska "dobrze rozumie, jakie plany ma teraz wróg". Dodaje, że Rosjanie są "zdesperowani", a "przejęcie przez nich stolicy nigdy się nie wydarzy".
Andrei Soldatov zajmował się monitorowaniem rosyjskich służb specjalnych przez ponad 20 lat. W wywiadzie dla "The Times" powiedział, że obecnie większość agentów FSB to dzieci bądź wnuki ważnych pracowników Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
"TT" dodaje, że w państwach zachodnich w służbach bezpieczeństwa pracują przede wszystkim absolwenci renomowanych uczelni. Według Soldatova istnieje także inna możliwość. Rosyjski wywiad mógł dysponować prawdziwymi danymi, jednak nie przekazał ich Putinowi ze strachu, dlatego przekazywane mu raporty zawierały fałszywe informacje.