- Nie mówiąc o konkretnym czasie, bo to wie tylko pan Putin, mogę powiedzieć, że widzimy kontynuowanie formowania się rosyjskich zdolności wojskowych w sposób, który według nas wskazuje, że jesteśmy potencjalnie blisko jakiegoś rodzaju działań
- powiedział Kirby.
Dodał, że rosyjskie wojska zbliżają się coraz bliżej do granic z Ukrainą i są w "zaawansowanej fazie gotowości", by móc uderzyć w każdej chwili. Potwierdził też, że rosyjskie wojska weszły na teren okupowanego Donbasu.
Kirby stwierdził, że choć USA wciąż mają nadzieję na to, że się mylą i że Rosja podejmie kroki w kierunku deeskalacji, wszystko wskazania temu przeczą. Rzecznik ocenił przy tym, że niezależnie od skali, rosyjski atak będzie krwawy i pochłonie wiele ofiar, również wśród Rosjan.
"On [Putin] będzie musiał odpowiedzieć przed rosyjskimi matkami i ojcami, że ich dzieci nie wrócą do domu żywi, albo że wrócą okaleczeni. Będzie musiał za to odpowiedzieć" - powiedział Kirby.
Pytany o doniesienia władz Ukrainy o potencjalnych przygotowaniach Rosji do prowokacji przeciwko zakładom chemicznym na Krymie, przedstawiciel resortu stwierdził, że nie ma konkretnych informacji na ten temat, ale byłoby to zgodne z ogólnym rosyjskim planem, którego szczegóły ujawniły USA w ostatnich tygodniach.
Kirby odniósł się też do postawy Chin wobec obecnego kryzysu.
- Zastanawiamy się, czy rzeczywiście może tak być, że polityką Chin jest teraz wspieranie ruchów separatystycznych ponad suwerenność państw? To ciekawy zwrot
- ironizował emerytowany wojskowy.
Rzecznik potwierdził również wcześniejsze doniesienia, że w tym tygodniu USA wyślą 800 żołnierzy z Włoch do państw bałtyckich wraz z 20 śmigłowcami AH-64 Apache. Dodał, że 12 takich samych śmigłowców zostanie przemieszczonych do Polski z Grecji.
Kirby zastrzegł, że ruchy wojsk są tymczasowe, choć będą tam przebywać tak długo, jak będzie to potrzebne i jak będą chciały tego państwa goszczące. Dodał, że w tej chwili nie ma rozmów o stałych bazach w państwach wschodniej flanki NATO. Zapowiedział jednocześnie, że USA nadal będą wzmacniały flankę, zwłaszcza w przypadku rosyjskiej inwazji.
Choć przyznał, że obecność wojsk rosyjskich na Ukrainie zwiększy ryzyko niezamierzonego szerszego konfliktu, zapowiedział, że kanały komunikacji między rosyjskimi i amerykańskim wojskiem pozostaną otwarte, by tego uniknąć.