Oznacza to, że w przyszłym tygodniu Komisja Europejska mogłaby podjąć wobec Włoch odpowiednie działania dyscyplinujące. Zgodnie z unijnym prawem wysłanie przez nią listu jest obowiązkowe w sytuacji, gdy dług publiczny danego państwa przekracza dopuszczalny poziom 60 proc. produktu krajowego brutto i brak perspektyw na jego redukcję.
Według rozmówcy Reutera, o upomnieniu Włoch zadecydowano na cotygodniowym spotkaniu komisarzy reprezentujących wszystkie 28 państw unijnych. Odpowiedzi na list włoski rząd musi udzielić do piątku.
Podobne listy otrzymały także Francja, Belgia i Cypr, ale zawarte w nich zalecenia są dla każdego z państw różne. Sytuację Włoch ocenia się jako najbardziej skomplikowaną, gdyż KE prognozuje dalszy wzrost ich długu publicznego. Zwiększył się on ze 131,4 proc. PKB w roku 2017 do 132,2 proc. w roku ubiegłym i przewiduje się, że w roku bieżącym wyniesie 133,7 proc., a w roku 2020 dojdzie do poziomu 135,2 proc. PKB.
Co gorsza, strukturalny deficyt budżetowy, który zgodnie z unijnymi przepisami powinien się corocznie zmniejszać o 0,6 proc. PKB aż do całkowitej likwidacji, rośnie we Włoszech nieprzerwanie od 2015 roku. Deficyt ten, obliczany z pominięciem jednorazowych wpływów i wydatków oraz efektów cyklu koniunkturalnego, ma w bieżącym roku osiągnąć 2,4 proc. PKB, a w roku przyszłym 3,6 proc. - o ile nie zostaną podjęte środki zaradcze.
Teoretycznie KE mogłaby nałożyć na Włochy karę finansową w kwocie 0,2 proc. PKB (czyli około 3,5 mld euro), gdyby konsekwentnie ignorowały one wezwania do skutecznej walki z deficytem. Jak wskazuje jednak Reuters, wymagałoby to długiego postępowania, którego wszczęcie jest w obecnej sytuacji politycznej mało prawdopodobne.