Rzecznik prasowa Komisji Europejskiej Anna-Kaisa Itkonen przyznała w rozmowie z Radiem RMF FM, że państwo członkowskie Unii Europejskiej ma prawo do interwencji na rynku elektryczności poprzez nałożenie obowiązku świadczenia "usługi użyteczności publicznej". Oznacza to, że Komisja Europejska może dać Polsce spokój ws. cen prądu.
3 stycznia Komisja Europejska poinformowała, że oczekuje, iż polskie władze przekażą do notyfikacji ustawę dotyczącą cen energii w Polsce. Chodzi o nową ustawę obniżającą ceny energii elektrycznej w Polsce, która weszła w życie 1 stycznia. Obniża ona akcyzę na prąd, zmniejsza tzw. opłatę przejściową i ustala ceny energii na poziomie z 30 czerwca 2018 r.
Zgodnie z ustawą umowy na dostawy energii w 2019 r., jeśli zakładają wzrost cen w stosunku do poprzedniej umowy danego podmiotu, do 1 kwietnia 2019 r. będą musiały być skorygowane do poziomu z połowy 2018 r., z mocą od 1 stycznia 2019 r. Sprzedawcy, którzy w 2019 r. kupią energię na rynku drożej niż ustalona cena sprzedaży, będą otrzymywali bezpośredni zwrot utraconego przychodu z tworzonego przez nowelizację Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny.
Na wypłatę różnicy cen zarezerwowano 4 mld zł. Fundusz ma zostać zasilony 80 proc. pieniędzy ze sprzedaży przez rząd w 2019 r. dodatkowych 55,8 mln uprawnień do emisji CO2.
Komisja Europejska jednak niespodziewanie złagodziła ton. W rozmowie z RMF FM rzecznik prasowa KE przyznała, że "zgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi rynku energii elektrycznej państwa członkowskie mają możliwość nałożenia obowiązku świadczenia usługi publicznej, który musi spełniać określone kryteria, aby był legalny".
Komisja Europejska jest w kontakcie z polskimi władzami, aby uzyskać pełny obraz skutków nowej ustawy i ocenić ją pod kątem tych kryteriów
- dodała.