Brytyjski premier Boris Johnson zdymisjonował w środę wieczorem Michaela Gove'a, wpływowego ministra ds. wyrównywania szans, budownictwa i społeczności lokalnych. Z informacji podanych przez stację Sky News - należy się spodziewać jeszcze jednej znaczącej rezygnacji lub dymisji.
Gove w środę miał powiedzieć Johnsonowi, że jego czas się skończył i powinien złożyć rezygnację. Nie był jednak w grupie kilku ministrów, którzy udali się w środę wieczorem na Downing Street, by przekonać Johnsona do dymisji. W tej grupie byli m.in. nowo mianowany minister finansów Nadhim Zahawi, szefowa MSW Priti Patel, minister transportu Grant Shapps i minister biznesu Kwasi Kwarteng.
W środę późnym wieczorem rezygnację złożyli minister ds. Walii Simon Hart i wiceminister zdrowia Edward Argar. Ten pierwszy jest czwartym ministrem opuszczającym rząd Borisa Johnsona od wtorkowego późnego popołudnia.
Tym samym liczba polityków, którzy od wtorkowego późnego popołudnia złożyli rezygnację ze stanowisk rządowych - w zdecydowanej większości chodzi o wiceministrów i parlamentarnych podsekretarzy stanu - wzrosła do 44. Ale tę falę rozpoczęli dwaj kluczowi członkowie ścisłego gabinetu Johnsona, minister finansów Rishi Sunak i minister zdrowia Sajid Javid.
W środę wieczorem poseł James Duddrigde, który pełni funkcję parlamentarnego sekretarza premiera, co również jest niższym stanowiskiem rządowym, przekazał, że Johnson jest w "pogodnym nastroju i będzie walczył dalej".
"Ma mandat 14 milionów (wyborców) i tak wiele do zrobienia dla kraju. Spodziewam się, że dokona nominacji na wyższe stanowiska w gabinecie tego wieczoru i nie mogę się doczekać, aby usłyszeć, co premier i jego fantastyczny minister Nadhim Zahawi mają do powiedzenia jutro"
- powiedział Duddridge. Później jednak wyjaśniono, że plan dla gospodarki Johnson i Zahawi przedstawią nie w czwartek, lecz w przyszłym tygodniu.
Również w środę późnym wieczorem do dymisji wezwała Johnsona prokurator generalna Suella Braverman, choć ona rezygnacji nie złożyła, wyjaśniając, że na jej stanowisku nie powinno być wakatu. Zapowiedziała natomiast, że będzie się ubiegać o stanowisko lidera Partii Konserwatywnej, który najprawdopodobniej obejmie też urząd premiera. Jest ona drugą osobą, która zadeklarowała start w partyjnych wyborach - wcześniej zrobił to szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Tom Tugendhat.