Kolegium elektorów, składające się z 300 członków wskazało jako prezydenta Gruzji wysuniętego przez partię rządzącą Gruzińskie Marzenie (GM), polityka i byłego piłkarza Micheila Kawelaszwilego. W głosowaniu nie wzięła udziału opozycja, która mocno krytykuje nominata partii rządzącej. Wybór wywołał też ostrą krytykę ze strony urzędującej prezydent, a także dużej części społeczeństwa gruzińskiego. Od rana trwają protesty przed budynkiem gruzińskiego parlamentu.
Na Kawelaszwilego zagłosowały 224 osoby z kolegium elektorskiego, w którym zasiada 300 członków, w tym parlamentarzyści oraz przedstawiciele władz lokalnych - przekazał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda).
Według tego medium, w głosowaniu nie wzięli udziału przedstawiciele partii opozycyjnych. Co najmniej dwóch deputowanych Zgromadzenia Ludowego Abchazji również odmówiło udziału w wyborze głowy państwa.
Na 29 grudnia zaplanowana jest inauguracja nowego szefa państwa.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Po raz pierwszy prezydent Gruzji nie był wyłaniany w wyborach bezpośrednich. Zgodnie z przyjętymi w 2017 r. poprawkami do konstytucji, głowę państwa wybiera specjalne kolegium wyborcze, składające się z parlamentarzystów oraz przedstawicieli władz lokalnych.
53-letni Kawelaszwili to polityk związany z GM oraz były członek gruzińskiej reprezentacji w piłce nożnej i były zawodnik klubów krajowych i zagranicznych. Jest on jednym z liderów ruchu Siła Narodu, który oficjalnie odłączył się od GM. W październikowych wyborach parlamentarnych startował z listy rządzącego ugrupowania. W przemówieniu wygłoszonym z okazji przyjęcia nominacji Kawelaszwili zobowiązał się do zjednoczenia Gruzji, oskarżając jednocześnie ustępującą prezydentkę o "obrazę i ignorowanie" praw konstytucyjnych. Krytycy zarzucają kandydatowi, że nie ma wyższego wykształcenia.
Od 28 listopada w całej Gruzji trwają antyrządowe protesty. W pierwszych dniach były one brutalnie tłumione przez policję. Gruzini sprzeciwiają się polityce GM, które zawiesiło rozmowy o wstąpieniu kraju do UE do 2028 r. Demonstracje to oddolna inicjatywa społeczna, odbywają się bez przemówień. Partie opozycyjne podały, że nie organizują tych wystąpień, a ich przedstawiciele nie zabierają tam głosu.
Opozycja, po wyborach parlamentarnych 26 października i wygranej GM, ogłosiła, że nie przyjmuje mandatów deputowanych i domaga się rozpisania nowego głosowania w związku z nieprawidłowościami podczas głosowania.
Prozachodnia prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili, która wspiera demonstrujących, także nie uznała wygranej GM i zaapelowała o powtórzenie wyborów parlamentarnych. Zapowiedziała też, że nie opuści urzędu i nie uzna wyboru nowego prezydenta.
"Tego dnia w ubiegłym roku Gruzja otrzymała status kandydata do UE i był to dzień konsensusu, radości i wielkich emocji! W ciągu jednego roku rządzący jednopartyjny system zniszczył tę wielką szansę i zbudował represyjny autorytarny system"
– napisała Zurabiszwili.
Przywódczyni porównała obecną sytuację w Gruzji z niedawnymi wyborami w Mołdawii i Rumunii, gdzie miało dojść do ingerencji ze strony Rosji. "To jest wojna o wybory, to jest wojna z Europą" - dodała.
Jak podał serwis NewGeorgia, przed siedzibą parlamentu, na alei Rustawelego, oraz w bocznych uliczkach już zgromadzili się protestujący z gruzińskimi flagami. Manifestanci śpiewają hymn państwowy. Niektórzy przynieśli ze sobą dyplomy ukończenia szkół wyższych – to akcja "Pokaż dyplom Kawelaszwilemu", która ma na celu przypomnienie, że kandydat na prezydenta nie ma wyższego wykształcenia. Tłum entuzjastycznie przywitał Salome Zurabiszwili, która pojawiła się wśród protestujących przed parlamentem.
Z każdą godziną tłum gęstnieje. Protestujący mają ze sobą transparenty o treści: "Prezydent – pacynka", "To nie mój prezydent", a także flagi Gruzji i UE. Wokół siedziby parlamentu oraz na pobliskim placu Wolności widać kordon policji oraz armatki wodne. Manifestantom rozdano okulary techniczne, kaski, maski oraz płaszcze przeciwdeszczowe na wypadek pacyfikacji.
09:30 December 14 - #Tbilisi
— Netgazeti (@netgazeti) December 14, 2024
President Salome Zourabichvili walked along Rustaveli Avenue in front of Parliament, where Georgian Dream is electing a president - a process she described as a “parody” yesterday. She was greeted by protesters chanting her name.#GeorgiaProtests pic.twitter.com/07luPyriu6
Okolicę zabezpieczają funkcjonariusze policji. Na placu Wolności, niedaleko parlamentu stoją armatki wodne oraz autobusy, którymi przewozi się żołnierzy sił specjalnych.
In front of the parliament in Tbilisi 🇬🇪, pro-EU demonstrators 🇪🇺 play football ahead of the presidential election by the Georgian Dream-controlled Electoral College.
— Jakub Bielamowicz (@KubaBielamowicz) December 14, 2024
The only candidate is anti-Western Micheil Kavelashvili, an ex-footballer of Man City. pic.twitter.com/UKSNYwgQlu
Gruzińskie media poinformowały, że przez cały dzień ulicami stolicy przemaszerują różne grupy w proteście przeciwko polityce Gruzińskiego Marzenia. Zaplanowano m.in. bieg uliczny z gruzińskimi i unijnymi flagami, demonstrację działaczy na rzecz przyrody, środowiska wpinaczy górskich, a także przedstawicieli sportu, w tym Gruzińskiego Związku Piłki Nożnej.
Wieczorem w Tbilisi planowany jest prorządowy marsz "wspierający wartości chrześcijańskie" – podał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda). Jego uczestnicy chcą dotrzeć pod parlament, aby wyrazić poparcie dla burmistrza miasta Kachy Kaladzego. Szef administracji Tbilisi zaplanował na sobotę uroczyste zapalenie światełek na choince z udziałem rodzin z dziećmi. Ta inicjatywa spotkała się z ostrą krytyką ze strony prezydent Gruzji Zurabiszwili.
Tbilisi/Georgia, tonight:
— Lucas Ablotia (@AblotiaLucas) December 13, 2024
An unstoppable protest against the Russian regime.🇬🇪🇪🇺
Georgia will never be Russia! pic.twitter.com/ZPvToKcsLZ
Według danych opublikowanych w piątek przez niezależną gruzińską firmę sondażową IPM, 65 proc. Gruzinów popiera antyrządowe protesty, 28 proc. ma zdanie odmienne, a 7 proc. respondentów odmówiło odpowiedzi lub nie ma zdania. Największe poparcie deklarują młode osoby do 34. roku życia – jest ich aż 76 proc. Wśród obywateli w wieku 35-54 lat to poparcie wynosi 60 proc., a powyżej 55. roku życia – 58 proc. Badanie przeprowadzono w dniach 3-12 grudnia na próbie 1600 osób powyżej 18. roku życia.