Przywódca Korei Północnej nazwał prezydenta Trumpa "obłąkanym" i "nienadającym się na przywódcę Stanów Zjednoczonych".
Jako człowiek reprezentujący KRLD przed światem, odpowiedzialny za godność i honor mego kraju, społeczeństwa i honor własny, uczynię wszystko, co w mej mocy, by człowiek, w którego prerogatywach mieści się naczelne dowództwo w USA, odpowiedział za swą przemowę – wskazał przywódca Korei Płn.
W ocenie Kim Dzon Una wystąpienie prezydenta Trumpa na 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w którym prezydent USA przedstawił swą koncepcję polityki zagranicznej, ostrzegając równocześnie przywódcę Korei Północnej, że kontynuacja programu nuklearnego byłaby "samobójczą misją" i grożąc, że Stany Zjednoczone w przypadku ataku KRLD będą zmuszone "całkowicie zniszczyć" ten kraj, było "najdzikszym sposobem wypowiedzenia wojny, jaki znamy z dziejów".
Jego uwagi nie przeraziły mnie i nie zatrzymają w dążeniu do celu, a tylko pogłębiły przeświadczenie, że wybraliśmy właściwą drogę i że nie wolno mi z niej zbaczać – podkreślił Kim, którego podczas wystąpienia w ONZ Trump złośliwie nazwał "Rocket Man" - od tytułu słynnego hitu Eltona Johna.