W niedzielę strony rozmawiały w stolicy Niemiec przez ponad pięć godzin.
W skład ukraińskiej delegacji obok Zełenskiego wchodzą m.in. sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Rustem Umierow oraz szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy generał Andrij Hnatow. W amerykańskiej, poza specjalnym wysłannikiem Witkoffem i zięciem prezydenta Donalda Trumpa - Kushnerem, jest naczelny dowódca sił sojuszniczych w Europie generał Alexus Grynkewich.
Komentując niedzielne spotkanie Witkoff napisał na platformie X, że w czasie rozmów osiągnięto znaczny postęp.
W poniedziałek rano szef niemieckiej dyplomacji Johann Wadephul podkreślił, że nie jest prawdą, iż państwa europejskie nie odgrywają roli w negocjacjach o zakończeniu wojny. Zapewnił przy tym, że Europa będzie nadal stała u boku Ukrainy.
- Będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić, że Ukraina będzie mogła wyjść (z trwających rozmów) z optymalną pozycją negocjacyjną. A w razie niepowodzenia (tych rozmów) - by mogła dalej odpowiadać na (rosyjską) agresję, mając do dyspozycji wszelkie niezbędne środki
- powiedział Wadephul w radiu Deutschlandfunk.
Amerykańska delegacja jest zaproszona na rozmowy w Berlinie, w których w poniedziałek wieczorem udział wezmą przedstawiciele Ukrainy i politycy europejscy najwyższego szczebla - poinformował rzecznik rządu Niemiec. Nie zostało potwierdzone, czy Amerykanie wezmą udział w wieczornych rozmowach.
Jakiego pokoju chcą Ukraińcy?
Przed spotkaniami w Berlinie Zełenski przekazał, że plan pokojowy w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie będzie wymagał kompromisów, a ustępstwem ze strony Kijowa jest zgoda na gwarancje bezpieczeństwa w miejsce przystąpienia do NATO. Głównym problemem podczas rozmów jest kwestia Donbasu.
W ciągu dnia prezydent Ukrainy ma zostać przyjęty w Urzędzie Kanclerskim przez szefa rządu Niemiec Friedricha Merza, a wieczorem zaplanowane jest spotkanie ukraińskiego przywódcy z europejskimi liderami.
- Prawie trzy czwarte Ukraińców gotowych jest poprzeć plan pokoju, który m.in. obejmowałby zamrożenie sytuacji na linii frontu z gwarancjami bezpieczeństwa bez oficjalnego uznania okupowanych terytoriów za część Rosji; 14 proc. stanowczo go odrzuca – podała w poniedziałek agencja Interfax-Ukraina.
Sondaż w tej sprawie przeprowadził Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KMIS) od 26 listopada do 13 grudnia br.
„Jeszcze większy odsetek respondentów (75 proc.) odrzuca plan, który między innymi obejmowałby wycofanie wojsk z Donbasu, ograniczenia (liczebności) ukraińskiej armii, a jednocześnie nie zawierałby konkretnych gwarancji bezpieczeństwa. Tylko 17 procent Ukraińców jest gotowych na taką wersję pokoju” – napisał Interfax-Ukraina.
Jedynie 9 proc. Ukraińców oczekuje, że wojna zakończy się do początku 2026 roku. We wrześniu było ich 18 proc. Tylko 14 proc. oczekuje jej zakończenia przynajmniej w pierwszej połowie 2026 roku; we wrześniu było 15 proc.
„Oznacza to, że jedynie jedna czwarta Ukraińców liczy na zakończenie wojny w relatywnie niedalekiej perspektywie. Natomiast 11 procent mówi o drugiej połowie 2026 roku (wcześniej 12 proc.), a 32 proc.– o 2027 roku i później (było tyle samo). Co trzeci respondent odpowiedział: „nie wiem”.
Jednocześnie większość Ukraińców (63 proc.) nadal odpowiada, że są gotowi znosić wojnę tak długo, jak będzie to konieczne; we wrześniu było 62 proc.