Rosjanie muszą zapłacić miliardy dolarów ukraińskiemu koncernowi, jednak mimo wyroku sądu arbitrażowego wciąż się przed tym wzbraniają. - Ukraina wie, jak wyegzekwować pieniądze od rosyjskiego Gazpromu, które zgodnie z werdyktem Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie powinny być wypłacone państwowemu koncernowi energetycznemu Naftohaz - oświadczył minister spraw wewnętrznych Pawło Klimkin.
- Zgodnie z zasadami arbitrażu wypłacanie tych pieniędzy powinno zacząć się od razu. Zasady te zostały przez Rosję naruszone. Będziemy jednak na nich naciskali. Nie zapominajcie, że istnieje nowojorska konwencja mówiąca o realizacji werdyktów arbitrażu i jeśli Rosja nie będzie ich realizować, pójdziemy do Nowego Jorku, do Londynu, pójdziemy wszędzie, gdzie trzeba - powiedział dziennikarzom.
W wyniku sporu między Naftohazem i Gazpromem Ukraińcom przyznano 4,63 mld dolarów za to, że Gazprom nie dostarczył uzgodnionej ilości gazu do tranzytu. Ukraińska spółka ogłosiła, że biorąc pod uwagę pierwsze orzeczenie stwierdzające, iż Naftohaz ma spłacić zadłużenie wobec Gazpromu, ostatecznie należy się jej od Rosjan 2,56 mld dolarów.
Według Klimkina Rosja naruszyła również decyzję sztokholmskiego arbitrażu twierdząc, że wypowiada kontrakt z Ukrainą na tranzyt gazu do państw Europy Zachodniej.
- Wydałem już naszym dyplomatom polecenie obserwowania aktywów Gazpromu w całej Europie. Wszystko jest szczegółowo obliczone, rozmawiamy o tym z naszym ministerstwem sprawiedliwości, mamy cały system. Gazpromowi nie uda się uniknąć wykonania wyroku sądu arbitrażowego - podkreślił.
Szef MSZ Ukrainy ocenił, że Rosja obawia się, iż Ukraina przedstawi dowody, które pokażą, że racja leży po jej stronie.
- Gazprom urządził komedię, co doskonale zrozumiano w Brukseli, Berlinie i innych stolicach. Od razu zainicjowaliśmy mechanizm wczesnego ostrzegania i poprosiliśmy o rozmowy trójstronne (Ukraina, Rosja i UE - PAP), jednak Rosja się na nie nie zgodziła, gdyż obawia się, że przedstawimy dowody przeciwko niej - powiedział Klimkin.
W związku z najnowszym konfliktem z Gazpromem Ukraina ograniczyła zużycie tego surowca o 14 procent, lecz zapewniła jego przesył do odbiorców w krajach unijnych.