Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Fala rosyjskich dywersji w Europie. „To wyjątkowo wysoki wynik jak na czas pokoju”

Skala i zasięg geograficzny wykrytych incydentów wskazują, że nie są to działania odosobnione, lecz systemowa, hybrydowa kampania nacisku. Taki poziom aktywności jest nietypowy nawet jak na standardy późnej zimnej wojny. Rosja de facto postrzega Europę jako aktywny teatr konfrontacji, gdzie sabotaż jest wykorzystywany jako narzędzie do podważania poczucia bezpieczeństwa, stabilności politycznej i zaufania społecznego do instytucji państwowych. Nawet jeśli poszczególne epizody wydają się nieistotne, ich skumulowany efekt ma charakter strategiczny - mówi portalowi Niezalezna.pl były wiceminister obrony Republiki Mołdawii, były przedstawiciel kraju w NATO i UE, dyrektor Euroatlantyckiego Instytutu Konsolidacji i Stabilności w Kiszyniowie Radu Burduja.

Agencja Assosiates Press podaje, że Rosja w ciągu 2025 r. zorganizowała co najmniej 145 dywersji w 13 krajach. Jeżeli porównać do działań światowych służb – to dużo czy mało?

To wyjątkowo wysoki wynik jak na czas pokoju. W klasycznym ujęciu, działania wywiadowcze wiodących mocarstw światowych koncentrują się przede wszystkim na gromadzeniu informacji i wywieraniu wpływu politycznego, a nie na regularnym fizycznym sabotażu w wielu krajach. Skala i zasięg geograficzny wykrytych incydentów wskazują, że nie są to działania odosobnione, lecz systemowa, hybrydowa kampania nacisku.

Taki poziom aktywności jest nietypowy nawet jak na standardy późnej zimnej wojny. Rosja de facto postrzega Europę jako aktywny teatr konfrontacji, gdzie sabotaż jest wykorzystywany jako narzędzie do podważania poczucia bezpieczeństwa, stabilności politycznej i zaufania społecznego do instytucji państwowych. Nawet jeśli poszczególne epizody wydają się nieistotne, ich skumulowany efekt ma charakter strategiczny.

Radu Burdujaarch. / Niezalezna.pl

Agencja także twierdzi, że Rosja zacichła na przełomie 2024-2025 bo oczekiwała ruchów ze strony USA. Co może zmusić Rosjan do kolejnej przerwy?

Faktycznie, jednym z wyjaśnień przerwy było oczekiwanie decyzji politycznych ze strony Stanów Zjednoczonych. Jednak w rzeczywistości powody były prawdopodobnie bardziej złożone.

Takie przerwy są typowe dla kampanii hybrydowych i zazwyczaj oznaczają nie porzucenie strategii, lecz jej korektę. Rosja mogła w tym okresie oceniać reakcję państw NATO i UE, skuteczność własnych operacji oraz poziom wykrycia swoich sieci wywiadowczych. Rosnąca liczba śledztw, aresztowań i oskarżeń publicznych zwiększa polityczne i operacyjne koszty sabotażu.

Co więcej, istotną rolę odgrywa kalendarz polityczny: wybory, szczyty i newralgiczne okresy dyplomatyczne. W takich momentach Moskwa stara się unikać działań, które mogłyby sprowokować gwałtowną eskalację lub konsolidację społeczeństw zachodnich. Zatem przerwa wydaje się być elementem kontrolowanej eskalacji i adaptacji, a nie oznaką redukcji zagrożenia.

Źródła AP oceniają, że mimo iż dywersje szczęśliwie niosą ze sobą minimalne szkody, to jednak zajmują dużo czasu kontrwywiadu a jednocześnie prawie nic nie kosztują Rosji. Czy zgadza się Pan z tą opinią?

Ogólnie rzecz biorąc, z tą oceną można się zgodzić. Większość aktów sabotażu powoduje ograniczone szkody fizyczne i, na szczęście, rzadko pociąga za sobą ofiary w ludziach. Jednak ich kluczowym skutkiem jest nierówne rozłożenie się kosztów.

Każdy taki incydent wymaga dochodzenia, koordynacji międzyresortowej, wzmocnienia bezpieczeństwa infrastruktury i stałego monitorowania zagrożeń. W rezultacie znaczne zasoby organów ścigania, kontrwywiadu, a nawet sił zbrojnych, są odciągane od innych zadań. Europejskie agencje bezpieczeństwa coraz częściej porównują obecne obciążenie pracą do okresów szczytowego zagrożenia terrorystycznego.

Dla Rosji takie operacje pozostają niezwykle tanim narzędziem. Często są przeprowadzane za pośrednictwem pośredników, sieci przestępczych lub jednorazowych kontrahentów, co zmniejsza ryzyko bezpośredniej odpowiedzialności i komplikuje identyfikację sprawców. Nawet nieudane lub zakłócone operacje spełniają swoje zadanie, tworząc atmosferę ciągłej presji i niepewności.

Sądzi Pan, że Rosja nadal poprzestanie na dywersjach i nie przejdzie do terroryzmu na terenie krajów NATO?

Obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem pozostaje kontynuacja działań dywersyjnych i sabotażowych poniżej progu jawnego terroryzmu.

Bezpośrednie ataki terrorystyczne z masowymi ofiarami na terytorium NATO niemal nieuchronnie doprowadziłyby do ostrej reakcji zbiorowej i gwałtownej eskalacji, czego Moskwa stara się uniknąć.

Jednocześnie da się zauważyć, że stanowisko samego Zachodu staje się coraz bardziej stanowcze i otwarte. W niedawnych publicznych oświadczeniach szef brytyjskiego wywiadu MI6 określił działania Rosji jako uporczywą i agresywną kampanię przeciwko Zachodowi, podkreślając, że linia konfrontacji przebiega nie tylko przez Ukrainę, ale i przez całą Europę.

W Niemczech władze zdecydowały o rozszerzeniu uprawnień służb wywiadowczych, w tym o możliwości aktywnego gromadzenia informacji wywiadowczych i prowadzenia działań kontroperacyjnych w obliczu narastających zagrożeń hybrydowych. Dla kraju tradycyjnie powściągliwego w stosunku do takich działań stanowi to znaczącą zmianę.

Naczelny Dowódca Sił Sojuszniczych NATO w Europie (SACEUR) publicznie oświadczył, że Sojusz będzie działał bardziej proaktywnie i nie będzie ograniczał się do reaktywnej obrony, zwłaszcza w obszarze zagrożeń hybrydowych.

Te oświadczenia wskazują, że przestrzeń dla bezkarnych aktów sabotażu stopniowo się zawęża. W odpowiedzi Rosja prawdopodobnie nadal będzie stosować hybrydowe narzędzia nacisku – sabotaż, cyberataki, zakłócanie infrastruktury i dezinformację – jednocześnie uważając, aby nie przekroczyć granicy bezpośredniej konfrontacji militarnej lub politycznej z NATO.
 

Źródło: Niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane