Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Prezydent Andrzej Duda podpisał budżet na 2025 r. oraz przesłał część przepisów do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej • • •

"Emerytura i immunitet" dla Łukaszenki?

W niezależnych mediach na Białorusi trwa burzliwa dyskusja wokół propozycji opozycyjnej posłanki Hanny Kanapackiej, żeby prezydenci po odejściu z urzędu mieli zapewnioną nietykalność, 75 proc. wynagrodzenia i jedną z państwowych rezydencji.

Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr Łukaszenka
Kremlin.ru [CC BY 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/4.0)]

Pomysł posłanki spotkał się z negatywnymi komentarzami w środowiskach niezależnych i opozycyjnych. Niektórzy działacze opozycji zarzucili nawet Kanapackiej chęć przypodobania się prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence.

Kanapacka, która nie została dopuszczona do kandydowania w niedawnych wyborach i wkrótce pożegna się z parlamentem, przygotowała projekt ustawy, który dotyczy gwarancji dla byłych białoruskich prezydentów, i poinformowała o tym kilka dni temu na swoim Facebooku.

Według jej projektu były szef państwa - oprócz immunitetu, pensji i rezydencji - powinien też mieć do dyspozycji m.in. ochronę, asystentów i opłacone przez państwo ubezpieczenie.

"Stała się wspólniczką Łukaszenki” – ocenił na łamach portalu telewizji Biełsat były deputowany, a później więzień polityczny, Andrej Klimau. „Będzie z nim siedziała na ławie oskarżonych. Ten projekt to przykrywka dla zbrodni reżimu” – ocenił.

Ta propozycja wywołała falę niezadowolenia i krytyki w sieciach społecznościowych i po stronie opozycyjnej. Dla wielu osób jest to oburzające, że mówi się o gwarancjach dla kogoś, kto ich zdaniem powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności

– powiedział PAP komentator Alaksandr Kłaskouski.

Szczerze mówiąc, nie widziałem ani jednej pozytywnej reakcji

– ocenił publicysta Pauluk Bykouski.

Według niektórych opinii Kanapacka próbuje swoim projektem „przypodobać się prezydentowi” czy „zachęcić” go do dobrowolnego oddania władzy. Inni podejrzewają wręcz, że jej inicjatywa mogła być zainspirowana przez administrację prezydenta i miała być swojego rodzaju balonem próbnym, by wybadać reakcję społeczeństwa.

Te pomysły wydają mi się mało prawdopodobne, raczej była to inicjatywa samej Kanapackiej

 – ocenił Kłaskouski.

Projekt ustawy, jak mówiła sama posłanka, trafił w tryby parlamentarnej biurokracji. Formalnie nie została on jeszcze wniesiony – nie ma go na liście przyjętych projektów na stronie parlamentu.

Alena Anisim, druga przedstawicielka środowisk niezależnych w kończącym kadencję parlamencie (więcej opozycji w tym parlamencie nie ma, a w nowym – jej przedstawicieli nie będzie w ogóle), uważa, że immunitet odchodzących prezydentów powinien być czasowy, a sam projekt oceniła raczej krytycznie.

Ja oczywiście jestem człowiekiem nastawionym pokojowo, rozumiem, że na pierwszym etapie zmiany władzy należy utrzymać w kraju spokój. Ale na ile taki projekt w tym pomoże? Mam spore wątpliwości

 – powiedziała Anisim portalowi Naviny.by.

Jej zdaniem błędem było przygotowanie takiej propozycji przez jedną osobę, a nie np. we współpracy z jakąś szerszą grupą polityczną.

Może powinno być nałożone moratorium np. na pięć lat, żeby doszło do resetu politycznego w społeczeństwie

– oceniła Anisim.

Kanapacka tłumaczy, że w białoruskich przepisach istnieje luka prawna i nie przewidują one regulacji i gwarancji dla byłych prezydentów, tak jak jest to przyjęte „w cywilizowanym świecie”.

Naprawdę nie dopuszczacie do siebie myśli, że w przyszłości na Białorusi mogą być wolne wybory, w czasie których mógłby być wybrany nowy prezydent

– cytował posłankę Biełsat.

„Czy ktoś z oburzonych już próbował zrobić rewolucję? Wyszło? Chciałbym po prostu otrzymać konkretną odpowiedź. Bo gwarancji może nie być tylko wówczas, gdy dojdzie do rewolucji. I Łukaszenka o tym bardzo dobrze wie” – napisał publicysta Alaksandr Fiaduta.

Jego zdaniem ustawa o gwarancjach jest potrzebna – „nie taka jak pani Kanapackiej, ale w ogóle”.

W ostatnim czasie Alaksandr Łukaszenka kilkakrotnie mówił o tym, że nie zamierza być prezydentem wiecznie i „posiniałymi palcami trzymać się fotela”. Zdaniem Kłaskouskiego nie ma jednak mowy o tym, by władze przygotowywały się na przekazanie władzy w przewidywalnej przyszłości.

17 listopada Alaksandr Łukaszenka dał do zrozumienia, że zamierza brać udział w wyborach w 2020, a nawet w 2025 roku. Myślę, że te różne sygnały, że "kiedyś odejdzie" to tylko tak, dla uspokojenia rodaków, którzy są już zmęczeni oglądaniem w telewizji tego samego lidera od 25 lat

– ocenił politolog.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Aleksandr Łukaszenka #Białoruś

redakcja