Mija sto dni, odkąd w Grodnie zatrzymano szefową Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys. Stało się to zaledwie dzień po publikacji wywiadu z Borys w "Gazecie Polskiej Codziennie". Kilka dni później zatrzymano dziennikarza i aktywistę Andrzej Poczobuta, który również udzielił komentarza "GPC" tuż przed aresztowaniem. Przypominamy, co więźniowie polityczni Łukaszenki mówili nam wtedy o sytuacji Polaków na Białorusi.
Szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys została początkowo aresztowana na 15 dni za organizację imprezy kulturalnej, Jarmarku Kaziuki. Nie wyszła już jednak z aresztu, bo wszczęto wobec niej i innych działaczy sprawę karną o rzekome „podżeganie do nienawiści”.
Tuż przed aresztowaniem w "Gazecie Polskiej Codziennie" ukazał się wywiad z szefową Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys. Mówiła w nim m.in. o "szeroko zakrojonej akcji walki z polskością na Białorusi".
Związek Polaków na Białorusi działa od 2005 r., choć jest nieuznawany przez władze w Mińsku. Przez te wszystkie lata nasi działacze byli aresztowani, przesłuchiwani, mnie podrzucono narkotyki na granicy, gdy wracałam z Wilna ze zjazdu organizacji polonijnych. Dla nas obecna sytuacja nie jest niczym nowym. Zawsze zabieraliśmy głos w obronie polskich spraw, zabieraliśmy głos w sprawie konsekwentnego niszczenia języka polskiego, polskiej historii, przedstawiania żołnierzy Armii Krajowej jako bandytów – to wszystko dzieje się nie od dziś
- mówiła wtedy Borys.
Ta retoryka zaostrzyła się po wyborach w 2020 r. Zdawaliśmy sobie sprawę, że wcześniej czy później nastąpi silny atak na polską mniejszość. Bardzo nam przykro, że ofiarami tego ataku stały się legalna organizacja i osoba, która w swojej naiwności została wykorzystana. Nigdy nie wiadomo, kto i kiedy będzie zaatakowany. Większość czołowych działaczy miała już do czynienia z różnymi represjami. Wiemy, gdzie mieszkamy, i domyślaliśmy się, że nas to nie ominie
- powiedziała Borys "Codziennej". Dzień później została zatrzymana.
Po 100 dniach w białoruskim więzieniu niewiele wiemy o jej losach.
Według informacji dyrektorki Biełsatu Agnieszki Romaszewskiej-Guzy w związku z pogorszeniem stanu zdrowia Andżelika Borys jest gotowa zgodzić się na wyjazd do Polski, lecz teraz utrudniają to białoruskie władze, bo wykorzystują sytuację Borys, by nakłonić do opuszczenia Białorusi również Andrzeja Poczobuta.
„Według moich informacji, w związku z tym co opisałam (złym stanem zdrowia) Andżelika ostatecznie zgodziła się na wyjazd do Polski, jednak białoruskie władze wstrzymały go starając się w ten sposób szantażować Andrzeja Poczobuta”
– napisała Romaszewska-Guzy na Facebooku.
Stan zdrowia Borys pogorszył się po przewiezieniu do aresztu w Żodzino pod Mińskiem. Chodzi o nawrót leczonej wcześniej choroby kobiecej i problemy z zębami.
W areszcie przebywa nadal także Andrzej Poczobut, którego zatrzymano zaraz po aresztowaniu szefowej ZPB. Przed tym zdążył jeszcze w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" opowiedzieć, jak wyglądał przebieg procesu w sprawie Andżeliki Borys.
„Andżelika Borys została skazana na 15 dni aresztu. Proces był zamknięty. W roli świadków wystąpili wyłącznie funkcjonariusze milicji. Byli to jedyni świadkowie w tej sprawie. Proces odbywał się na terenie aresztu, na celi, w której odbywają się widzenia. Z Andżeliką Borys był tylko jej adwokat. Nie było żadnych świadków z jej strony”
– powiedział "Codziennej" Poczobut.
„Szefowa ZPB będzie przetrzymywana w tym samym areszcie, w którym odbył się proces” – dodał. Ponadto Poczobut poinformował, że milicjanci w trakcie rozprawy wyrazili opinię, że Kaziuki - nie zważając na fakt, że odbywały się w wewnętrznym podwórku budynku konsularnego - były nielegalne.
25 marca Poczobut trafił do aresztu w Żodzino. Jego żona Oksana mówiła mediom, że dziennikarz ma problemy z sercem i zachorował na koronawirusa.
24 czerwca Oksana Poczobut napisała na Facebooku, że jej mąż jest na kwarantannie.
„Test zrobili mu dopiero 16 czerwca, na kwarantannie będzie do 8 lipca. W tym czasie adwokat nie będzie mógł go odwiedzać. Listów, jak widzę, też nie przepuszczają, ostatnie przyszło 14 czerwca, było napisane 8 czerwca. Pisał w nim, że czuje się gorzej, ma zaburzenia rytmu serca”
– pisała Poczobut w ubiegły czwartek. Żona Andrzeja Poczobuta rozmawiała z lekarzem więziennym, który powiedział jej, że mąż jest pod obserwacją w celi dla osób z infekcjami. Dostał leki, przepisano mu antybiotyk.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że zarówno Borys, jak i Poczobut nie zgodzili się na „układ”, proponowany przez władze Białorusi, to znaczy na uwolnienie, ale pod warunkiem wyjazdu z Białorusi. Wszystko wskazuje na to, że pogorszenie warunków przebywania ma na celu nakłonienie ich do zmiany tej decyzji.