Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin zabrało głos w sprawie balonu zestrzelonego nad wodami USA. Dyplomacja Pekinu ostro zaprotestowała twierdząc, że Pentagon zniszczył "cywilny bezzałogwiec", który wleciał w przestrzeń powietrzną Stanów Zjednoczonych za sprawą "działania siły wyższej".
"Chiny po weryfikacji wielokrotnie informowały stronę amerykańską, że balon jest przeznaczony do użytku cywilnego i wleciał (w przestrzeń powietrzną) USA z powodu działania siły wyższej, była to sytuacja zupełnie nieprzewidziana"
- podaje w komunikacie dyplomacja Chin, protestując przy tym "przeciwko użyciu siły" przez Stany Zjednoczone. Pekin dodaje, że zastrzega sobie prawo dalszych niezbędnych reakcji i będzie "zdecydowanie bronić swoich uzasadnionych praw i interesów". Jak przekazano w komunikacie - balon zbierał dane do celów meteorologicznych.
Zdaniem USA, balon służył jednak Pekinowi do monitorowania strategicznych obiektów. Bezzałogowiec pod obserwacją Pentagonu był przez kilka dni, a decyzję o jego zestrzeleniu Joe Biden miał podjąć już 1 lutego. Poczekano z tym jednak, że balon znajdzie się nad wodami terytorialnymi USA.
Ostatecznie pocisk wystrzelony przez samolot F-22 zniszczył balon nad Oceanem Atlantyckim u wybrzeży Karoliny Południowej.
Watched a jet shoot down the Chinese spy baloon from my front porch. #ChineseSpyBalloon pic.twitter.com/eCDNwDq3JL
— alex (@__alex__davis__) February 4, 2023
Przypomnijmy jednak, że cała sprawa skłoniła amerykańskiego sekretarza stanu Antonego Blinkena do przełożenia wizyty w Chinach, gdzie miał rozmawiać m.in. z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem.