GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

Były ambasador na Ukrainie: Zełenski będzie musiał się wytłumaczyć z tego, co zaszło. To osłabi jego wizerunek

Niepokoi fakt, że poprzez fiasko wczorajszych rozmów uruchomiły się antyamerykańskie wypowiedzi i tendencje w Europie Zachodniej, która, jak do tej pory nie wykazała się specjalnie w kwestii pomocy Ukrainie, a przede wszystkim w kwestii zbrojeń – podkreśla w rozmowie z Niezalezna.pl były polski ambasador na Ukrainie Jan Piekło, komentując piątkowe wydarzenia w Białym Domu.

Wołodymyr Zełenski
Wołodymyr Zełenski
@ZelenskyyUa - x.com

Sytuacja bez precedensu

W piątek w Waszyngtonie miało dojść do podpisana umowy surowcowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą. Przewidywała ona m.in. obecność amerykańskich inwestycji na Ukrainie, co zdaniem Waszyngtonu, miało stanowić realną gwarancję pokoju w tym kraju.

Do podpisania umowy nie doszło, a rozmowa w obecności mediów pomiędzy prezydentami USA i Ukrainy w Gabinecie Owalnym skończyła się sporymi emocjami.


Duży błąd Zełenskiego

Komentując dla Niezalezna.pl wczorajsze wydarzenia, były polski ambasador na Ukrainie Jan Piekło zaznaczył, że tekst umowy surowcowej, która miała zostać podpisana pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą był wcześniej uzgodniony i uzyskał akceptację obu stron. 

– I tak się robi. Jeżeli się przygotowuje umowę do podpisania, to taki tryb jest w dyplomacji normalny i oczekiwano, że tak się stanie. Niestety, stało inaczej, ponieważ rozpoczęła się zupełnie niefortunna dyskusja, w której Zełenski nie pokazał się z najlepszej strony. Nie pokazał, że nauczył się jednak pewnych reguł dyplomacji – ocenił.

- Ta cała wymiana zdań z wiceprezydentem USA, co było na dodatek złamaniem protokołu, bo praktycznie prezydent rozmawiał z prezydentem, to wszystko, było, jak jakiś straszny sen. Efekt jest taki, że Zełenski został wyproszony z Białego Domu

- dodał.

Były ambasador jako „niepokojący” uznał fakt, że poprzez fiasko wczorajszych rozmów w Białym Domu „uruchomiły się antyamerykańskie wypowiedzi, tendencje w Europie Zachodniej, która, jak do tej pory nie wykazała się specjalnie w kwestii pomocy Ukrainie, a przede wszystkim w kwestii zbrojeń”.

- Do tej pory, zarówno Niemcy, jak i Francja, Hiszpania i zdaje się Włochy nie realizują zobowiązania podjętego na szczycie NATO w Walii dawno temu, a dotyczącego wydatków na obronność. Tam się nagromadziła jakaś taka litania żalów

- zauważył.

Europejskie pustosłowie 

Komentując wspierające Zełenskiego komentarze niektórych europejskich polityków, w tym także m.in. Donalda Tuska, zapowiadające pomoc i solidarność z Ukrainą, dyplomata przypomniał, że „Francja z Niemcami już raz zaproponowali Mińsk I, a potem Mińsk II i wiadomo, jaki był tego efekt”. - Waszyngton wyraźnie zaznaczył, że oczekiwałby od krajów Unii Europejskiej deklaracji w sprawie kontyngentu rozjemczego, który miałby się pojawić na Ukrainie, rozdzielając wojska rosyjskie i ukraińskie. Natomiast jakiejś specjalnej woli tu nie ma – zaznaczył.

- Oczywiście pojawiły się deklaracje werbalne, słowa, tam nie ma mowy o koncepcji. Nie wiadomo, czy to miałaby byś misja rozjemcza ONZ, czy pod inną flagą, na przykład OBWE, NATO, Unii Europejskiej. Nikt tego nie wie. Nie została wykonana żadna, elementarna, podstawowa praca, żeby próbować przekonać świat i mieszkańców Europy do tego, że przywódcy europejscy o tym myślą, o to dbają

- tłumaczył.

Realna pomoc, to USA i NATO

Przypomniał wojnę w byłej Jugosławii, „gdzie na początku była misja Unii Europejskiej, która nic nie zdołała zrobić”. - Po prostu nie była w stanie, nie potrafiła. Potem została stworzona misja ONZ, co okazało się kompromitacją, łącznie z masakrą w Srebrenicy, dopiero potem pojawiły się Stany Zjednoczone i NATO. I NATO ten problem rozwiązało. Amerykanie europejski problem już raz rozwiązali – podkreślił.

- Tutaj też była jakaś wola rozmawiania z Europejczykami i rozwiązania tego problemu. Po to przyjechał do Waszyngtonu prezydent Macron, po to przyjechał premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, tyle tylko, że nic się nie dzieje. Mamy tylko werbalne deklaracje wsparcia bohaterskiej postawy prezydenta Zełenskiego, ale za tym nie idą czyny

- ocenił.

Zwrócił uwagę, że na kontach bankowych w Europie „zamrożone są ogromne pieniądze rosyjskie, które można było już dawno temu użyć, po to, żeby Ukrainie pomóc”. – Natomiast nie było woli politycznej, żeby to zrobić i dalej jej nie ma – dodał.

Jan Piekło przyznał, że prezydent Zełenski będzie się musiał wytłumaczyć z tego, co zaszło w Waszyngtonie opinii publicznej na Ukrainie. - Ma on niewątpliwie swoich zwolenników i przeciwników politycznych i to poważnych. I niewątpliwie zostanie to wykorzystane przeciwko niemu. Na pewno to nie wzmocni, a osłabi jego wizerunek – podsumował były polski ambasador w Kijowie.

 



Źródło: niezalezna.pl

#USA #Ukraina #Donald Trump #Wołodymyr Zełenski

Przemysław Obłuski