W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o ataku nożownika w Brukseli. Jak się okazało, mężczyzna, który zasztyletował w okolicy Dworca Północnego (Gare du Nord) jednego policjanta i ranił drugiego, znajdował się na liście potencjalnych terrorystów i był wcześniej karany. Podczas ataku, sprawca - zidentyfikowany przez policję jako Yassine M. - miał krzyczeć "Allahu akbar".
Sprawa ataku, do którego doszło w nocy z czwartku na piątek staje się coraz ważniejszym tematem politycznym w Belgii. W ciągu ostatnich dni wyszły bowiem na jaw informacje, które stawiają pod znakiem zapytania procedury obowiązujące policjantów w takich przypadkach.
Jak się okazuje, Yassine M. zanim zamordował funkcjonariusza policji, sam przyszedł na komisariat i poinformował, że chce dokonać zamachu terrorystycznego. Mężczyzna został natychmiast aresztowany i przeszukany. Nie znaleziono u niego broni.
Funkcjonariusze - zgodnie z procedurami - skontaktowali się z prokuraturą, która sprawdziła informacje dotyczące mężczyzny. Wynikało z nich, że Yassine M. był co prawda wcześniej karany i znajdował się na liście potencjalnych terrorystów, ale w ostatnim czasie nie "pojawiły się na jego temat żadne niepokojące informacje" - poinformował federalny minister sprawiedliwości Belgii Vincent Van Quickenborne.
Yassine M. został zatem odwieziony i zostawiony na izbie przyjęć oddziału psychiatrycznego szpitala św. Łukasza w Brukseli, skąd po godzinie - nie niepokojony przez nikogo - wyszedł. Udał się prosto w okolice Gare du Nord, gdzie dokonał ataku.
"Jest prawdopodobne, że to sytuacja, w której nie mamy do czynienia z błędem ludzkim, tylko z błędem systemu"
- oświadczył szef strefy policyjnej Bruksela-Północ Olivier Slosse, cytowany przez portal informacyjny telewizji RTL. Funkcjonariusz wyraził też "niezrozumienie i złość".
Jak dotąd, jedynym bezpośrednim działaniem podjętym przez władze w konsekwencji ataku było podjęcie decyzji o zamknięciu na miesiąc w godzinach nocnych (między 1.00 a 6.00) brukselskiej dzielnicy "czerwonych latarni" wzdłuż Rue d'Aarschot.
"W celu przywrócenie spokoju i bezpieczeństwa publicznego, musimy niestety zastosować ten wyjątkowy środek"
- oświadczyła pełniąca obowiązki burmistrza brukselskiej dzielnicy Schaerbeek Cecile Jodogne.