Doszło do wypadku autokaru, wiozącego pielgrzymów do Medjugorje. Nieoficjalną przyczyną wypadku, w którym śmierć poniosło 12 Polaków, było zaśnięcie kierowcy. – Przeważnie do wypadków dochodzi niestety z powodu błędu człowieka. – powiedział Alvin Gajadhur, Główny Inspektor Transportu Drogowego. Przypomniał, że do podobnych wypadków dochodziło wcześniej „na prostym odcinku drogi, na autostradzie lub drodze ekspresowej i w godzinach właśnie porannych, kiedy jest cisza w autokarze”.
Do wypadku doszło na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Autobus jechał w kierunku Zagrzebia - przekazała agencja HINA.
W szpitalu w Zagrzebiu zmarła 12. ofiara śmiertelna wypadku polskiego autokaru - poinformowała telewizja publiczna HRT. Pięć osób jest ciężko rannych - dodał portal dziennika "Veczernji list".
HRT informowała wcześniej, że w wypadku, do którego doszło na autostradzie A4 na północ od Zagrzebia zginęło 11 osób, a 34 zostały ranne.
Alvin Gajadhur, Główny Inspektor Transportu Drogowego poinformował na antenie TVP Info, że Inspekcja Transportu Drogowego prowadzi systematyczne kontrole przewozu osób. Podczas tegorocznych wakacji skontrolowano 1450 autokarów przewożących dzieci.
„53 zatrzymane dowody rejestracyjne - to jest około 3,7 proc. Z tego 19 autobusów było w bardzo złym stanie technicznym. Więc generalnie te przewozy są bezpieczne. Są dużo bezpieczniejsze, niż na przykład przewozy podmiejskie, przewozy busami. Przewozy dalekobieżne, wycieczkowe są stale kontrolowane. My prowadzimy kontrole zarówno przed wyjazdem, jak i wyrywkowo na trasach, więc kontroli naprawdę jest sporo. Natomiast niestety jak widać, dochodzi do bardzo tragicznych wypadków”
– mówił Gajadhur.
Media podają, że prawdopodobną przyczyną wypadku było zaśnięcie kierowcy.
Przeważnie do wypadków dochodzi niestety z powodu błędu człowieka. Każdorazowo inspektorzy Transportu Drogowego podczas kontroli, oprócz weryfikacji stanu technicznego sprawdzają tak zwaną kondycję kierowców, sprawdzają czy kierowcy są trzeźwi, i co jest bardzo ważne, czy są wypoczęci. Przemęczony kierowca może doprowadzić do tragicznego wypadku. W każdym takim dalekobieżnym autokarze jest w tachograf, który rejestruje całą aktywność kierowców, jego czas jazdy, czas odpoczynku, inne aktywności. To jest bardzo dokładnie, skrupulatnie sprawdzane. Nawet za dni wstecz inspektorzy mogą kontrolować
– podał inspektor.
Do wypadku doszło w godzinach rannych, jak słyszeliśmy bodajże o 5:40. To jest godzina, kiedy praktycznie wszyscy w autokarze śpią, jest cisza. Kierowca jechał po autostradzie i jak przeanalizujemy poprzednie też wypadki polskich autokarów, do których dochodziło jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu, też dochodziło do tych wypadków na prostym odcinku drogi, na autostradzie lub drodze ekspresowej i w godzinach właśnie porannych kiedy jest cisza w autokarze
- mówił.
Zaznaczył, że "kierowca na chwilę mógł przysnąć". "Autobus, to jest pojazd, który wazy kilkanaście ton. Nawet chwilowe przyśnięcie, utrata panowania nad takim pojazdem może skończyć się tragicznie. Oczywiście te przyczyny wypadku będą dogłębnie analizowane przez służby chorwackie, przez policję, przez prokuraturę polską, więc zapewne zostaną wyjaśnione" – powiedział.
Nie chciałbym wyrokować, że to była przyczyna tego wypadku, to musi być oczywiście bardzo dokładnie zbadane. Natomiast tak jak pokazują takie przypadki z poprzednich lat, niestety często to właśnie ten błąd ludzki, chwila przyciśnięcia
– ocenił.
Gajadhur zaznaczył, że trzeba sprawdzić, ilu kierowców było w autokarze, czy było dwóch czy był jeden.
„Przypomnę, że są określone normy czasu pracy. Dziennie kierowca może prowadzić taki autokar maksymalnie dziesięć godzin dwa razy w tygodniu, w pozostałe dni dziewięć. Jeżeli jest to załoga dwuosobowa, wtedy mogą jechać maksymalnie 20 godzin. I pytanie czy było dwóch kierowców, czy były na przykład w trakcie tego wyjazdu zapewnione noclegi, czy na przykład jechali bezpośrednio bez odpoczynku? To też trzeba wyjaśnić, czy te przepisy o czasie pracy nie były złamane”
– ocenił.