Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Amerykanie widzą, że demokracja w Polsce jest zagrożona. "To symbol upadku Rzeczpospolitej"

- Obawy amerykańskich polityków są uzasadnione. Demokracja w Polsce jest zagrożona przez działania obecnego rządu Donalda Tuska. W ujęciu politycznym tego typu inicjatywy, jak list do szefowej KE i poprzednie amerykańskie interwencje ws. Polski, to działania na rzecz jej obrony. W całym układzie to jednak negatywna sytuacja, w której obce instytucje czy mocarstwa rozstrzygają wewnętrzne spory w naszym kraju, bo to symbol upadku Rzeczpospolitej – mówi prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, ekspert ds. międzynarodowych.

Amerykańscy kongresmeni z Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów USA skierowali list do Ursuli von der Leyen dotyczący wyborów prezydenckich w Polsce. List w mocnych słowach odnosi się do działań rząd Donalda Tuska blokującego wypłatę należnych środków dla Prawa i Sprawiedliwości, mimo wyroków sądu, a także do podwójnych standardów Komisji Europejskiej wobec władz w Polsce.

Reklama
Obama, Soros i Globalna Lewica próbują sfałszować wybory prezydenckie w Polsce. Unia Europejska nie powinna w tej sprawie milczeć tylko dlatego, że może zyskać na tej ingerencji

– wskazują sygnatariusze listu, m.in. przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów USA Brian Mast.

Ze strony amerykańskiej padają pytania: kto dał pieniądze na wykupowanie reklam promujących Trzaskowskiego, a atakujących Nawrockiego i Mentzena; jaką rolę odgrywała spółka Estratos oraz jej udziałowiec powiązany z Demokratami; a także, co konkretnie KE zamierza z tym zrobić. 

Amerykanie uważają, że prowadzona w taki sposób kampania może wskazywać, że mamy do czynienia z "podważeniem integralności procesów demokratycznych". Kongresmeni oczekują, że europejskie instytucje dogłębnie wyjaśnią całą sprawę, a w szczególności to, czy za finansowaniem tego typu akcji nie stoją fundusze związane z George'm Sorosem. 

O komentarz do sprawy portal Niezależna.pl poprosił prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, politologa, eksperta ds. międzynarodowych. 

Obawy amerykańskich polityków są uzasadnione. Demokracja w Polsce jest zagrożona przez działania obecnego rządu Donalda Tuska. W ujęciu politycznym tego typu inicjatywy, jak list do szefowej KE i poprzednie amerykańskie interwencje ws. Polski, to działania na rzecz jej obrony. 

– wskazuje nasz rozmówca.

Obca ingerencja w tym przypadku jest zbieżna z naszymi interesami. Jednak samo wykształcenie takiego modelu działań politycznych, że to dobrze, jak obce instytucje czy kraje ingerują w wewnętrzne sprawy państwa, jest symbolem upadku Rzeczpospolitej. 

– uważa ekspert.

Zewnętrzne strony rozstrzygają wewnętrzne spory między obywatelami polskimi. To nie jest dobra sytuacja. W Polsce od lat funkcjonowała ingerencja Brukseli w wewnętrzne kwestie, do czego przywiązała się jedna strona sporu politycznego. W tej sytuacji ingerencja przeciwna, czyli w tym wypadku USA, jest witana z zadowoleniem przez drugą stronę, czyli obecną opozycję. 

– precyzuje.

Od 2015 r., kiedy wykształcił się model "ulica i zagranica", z naciskiem na zagranicę, przyciągano do Polski niezliczone interwencje Brukseli. Przez te dziesięć lat wykształcił się pewien obyczaj polityczny. Teraz mamy drugą stronę tego medalu. To oczywiście inny wymiar moralny i merytoryczny, bo demokracja w Polsce jest realnie zagrożona właśnie teraz, a nie była wtedy, gdy mówiła o tym ówczesna opozycja i środowisko dzisiejszego rządu. Jednak sam fakt, że musimy się uciekać do interwencji obcych, żeby rozstrzygać wewnętrzne spory, należy rozpatrywać negatywnie. 

– kończy.

Źródło: niezalezna.pl
Reklama