Podczas badań medycznych w organizmie Aleksieja Nawalnego nie wykryto śladów trucizny, a tylko kofeiny i alkoholu - podał dziś wydział zdrowia we władzach obwodu omskiego. To dane sprzeczne z tym, co mówili przedstawiciele Nawalnego, którzy twierdzą, że opozycjonista nie pił alkoholu na dzień przed feralnym zdarzeniem. Nawalny wciąż jest w śpiączce.
- Można dokładnie stwierdzić, że nie wykryto hydroksybutanów i barbituranów, a także strychnin czy trucizn syntetycznych
- głosi komunikat. "W moczu wykryto alkohol i kofeinę" - dodano w oświadczeniu. Stężenia tych substancji nie sprecyzowano; omska administracja zapewniła, że dokładne dane zostały udostępnione rodzinie.
Krótko po tym, jak Nawalny znalazł się w szpitalu w Omsku, media społecznościowe rozpowszechniały informacje, jakoby dzień wcześniej pił alkohol. Współpracownicy opozycjonisty temu zaprzeczyli. Kanał Baza na komunikatorze Telegram uściślił, że ilość alkoholu, którą wykryto w organizmie Nawalnego, była znikoma.
Na prośbę rodziny Nawalny został w nocy z piątku na sobotę przetransportowany lotniczym ambulansem z Omska do szpitala w Berlinie. Aktywista Jaka Bizilj, którego fundacja Cinema for Peace zorganizowała transport, powiedział, że stan Nawalnego jest bardzo niepokojący.
Nawalny, jeden z liderów opozycji antykremlowskiej w Rosji, został hospitalizowany w czwartek w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność. Samolot lądował awaryjnie w Omsku. Opozycjonista jest w śpiączce. Jego współpracownicy uważają, że próbowano go otruć.