Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Niemcy zabrali Polce noworodka. Po pół miesiąca zezwolili na dwa spotkania w tygodniu

Cieszący się złą sławą niemiecki urząd do spraw dzieci i młodzieży –

pexels.com
pexels.com
Cieszący się złą sławą niemiecki urząd do spraw dzieci i młodzieży – Jugendamt odebrał Polce noworodka. Zdarzenie miało miejsce niemal natychmiast po porodzie. Po 16 dniach urzędnicy łaskawie zgodzili się, by matka mogła oglądać dziewczynkę – Lenę – dwa razy w tygodniu – podał portal polsatnews.pl. W tej sprawie interweniuje już polskie Ministerstwo Sprawiedliwości.

Jugendamt odebrał Polce trzydniowe niemowlę. Do zdarzenia doszło na początku sierpnia w szpitalu w Esslingen. Kobieta usłyszała od Niemców, że dziecko pod jej opieką "wyschnie", bo nie będzie w stanie go wykarmić. Ponadto niemowlęciu nadano wbrew woli rodziców niemieckie obywatelstwo. Matka nie mogła go nawet widywać. 

Skandalicznym zachowaniem urzędu zajmuje się polskie Ministerstwo Sprawiedliwości. Wszczęto postępowanie w tej sprawie. Wiceminister Wójcik zwrócił się już do Ministerstwa Sprawiedliwości Niemiec o podanie podstawy prawnej odebrania obywatelce polskiej dziecka po porodzie. Do tej pory nie otrzymano odpowiedzi na pytania.

Oficjalnie jednym z powodów zabrania dziecka miał być bałagan w mieszkaniu. Rodzice Lenki tłumaczą, że mieszkanie było w trakcie remontu.

Po 16 dniach od odebrania noworodka urzędnicy z Niemiec wyrazili zgodę na widywanie dziecka dwa razy w tygodniu. Rodzicom nie zezwolono jednak na upublicznianie zdjęć ze spotkań.

Kinderschutzbund, urząd, któremu Jugendamt teraz przekazał naszą sprawę, zgodził się, by żona zobaczyła dziecko. Proszę mi wierzyć, że córka od razu rozpoznała mamę 

– powiedział dla polsatnews.pl ojciec Leny.
 
Jedna z polsko-niemieckich kancelarii prawnych podaje, że „statystycznie 1 proc. odebranych dzieci wraca do swoich rodziców". Prawnicy alarmują, że iż niemieckim urzędnikom nie trzeba wiele. Wystarczy chociażby jeden donos od sąsiadów, np. że dziecko głośno płacze.

Inne motywy działania Jugendamtu przedstawił były pracownik tego urzędu. Uwe Kirchoff nie mógł dłużej znieść metod i pobudek z jakich odbiera się dzieci. Zdradził, że o „polskie dzieci zabiega wiele niemieckich rodzin zastępczych”. Powód? 1000 euro miesięcznie… Aż nie chce się wierzyć, gdy mężczyzna opowiada o sposobach na rozbicie m.in. polskich rodzin. Dodatkowo do tej pracy zachęcają zarobki. Na początek urzędnik dostaje 3,5 tys. euro (15 tys. zł).

 



Źródło: polsatnews.pl,niezalezna.pl

#noworodek #dziecko #Jugendamt #Niemcy #Polka

mg