W internecie pojawił się nagrany trzy lata temu wywiad z terrorystą z Ansbach. Jako uchodźca był on wtedy w obozie w Bułgarii.
Występując przed kamerą, Daleel deklarował, że odrzuca przemoc. Mówił, że ludzie nie powinni być oceniani ze względu na wyznanie. Sprawiał wrażenie osoby spokojnej, wręcz nieśmiałej.
Daleel opowiadał, że jest z wykształcenia matematykiem, stracił rodzinę w wojnie. Dlatego uciekł do Europy. Trafił do Bułgarii do obozu dla uchodźców. W 2014 r. przedostał się nielegalnie do Niemiec. Powinien zostać natychmiast wydalony, jednak to nie nastąpiło. Pozwolono mu zostać w Niemczech. Kilka dni przed zamachem dostał kolejne powiadomienie, że ma zostać wydalony do Bułgarii. Wtedy podczas festiwalu w Ansbach wysadził się w powietrze, raniąc 14 innych osób.
O Mohammadzie Daleelu pisze Olga Doleśniak-Harczuk w „Gazecie Polskiej”:
Niemcy chcieli go odesłać z powrotem do Syrii, jego wniosek o azyl został odrzucony, ale po tym, jak psychiatra przebadał Mohammada i zdiagnozował u niego „chwiejną psychikę”, postanowiono go jednak zatrzymać. Dziwne, ale tak właśnie było. A potem postawiono inną diagnozę: że Syryjczyk jest jednak zdrowy, i postanowiono go deportować. Odpowiedział dwiema próbami samobójczymi. Trafił pod opiekę psychologa, cierpiał na depresję. W niedzielę depresja nie przeszkodziła mu jednak w imię Allaha wysadzić się w powietrze nieopodal miejsca, gdzie odbywał się popularny festiwal muzyczny. Mało brakowało, a Mohammad zabrałby ze sobą kilka osób, skończyło się na 12 rannych. Syryjczyk miał działać na polecenie samozwańczego kalifatu, tak wynikało z nagrania wideo znalezionego nazajutrz po zamachu. Policja i media nie miały wyjścia i musiały przyznać, że akt terroru był motywowany religijnie.
Reklama
Materiał "Bild" na stronie internetowej gazety:
