"Wdowa przestraszyła się szczegółów" - pisze dziennik "Izwiestija" o prośbie Ewy Błasik o usunięcie ze strony internetowej MAK dokumentacji z sekcji zwłok jej męża.
Moskiewska gazeta komentuje wniosek słowami: "Polacy wciąż domagają się prawdy o katastrofie smoleńskiej. Jednak nie cała prawda ich zadowala. Wdowie po zmarłym dowódcy Sił Powietrznych Polski Andrzeju Błasiku nie spodobało się, że wszyscy dowiedzieli się, iż we krwi jej małżonka wykryto alkohol".
Dziennik utrzymuje też, że "już pierwsze rezultaty badania pokazały, że generał Błasik do samego końca znajdował się w kabinie pilotów" oraz "przypuszcza się nawet, że Błasik mógł siedzieć w fotelu II pilota". Gazeta zdaje się nie zauważać, że nawet rosyjscy eksperci jednoznacznie ustalili, że w momencie katastrofy wszyscy członkowie załogi byli w swoich fotelach przypięci pasami bezpieczeństwa, więc generał nie mógł zajmować miejsca któregokolwiek z nich.
Co więcej, nie wiadomo, czy generał Błasik w ogóle był w kokpicie Tu-154. W rosyjskich aktach śledztwa nie ma na to dowodów - pisze dziś "Nasz Dziennik", powołując się na ustalenia polskich prokuratorów ppłk. Karola Kopczyka i mjr. Jarosława Seja. Wyniki ich pracy zostaną zaprezentowane na dzisiejszej konferencji prasowej w Warszawie.
Źródło: