Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

2025 był rokiem Trumpa. Prezydent USA wielokrotnie udowodnił, że jest najważniejszym politykiem na świecie

Mijający rok nie przyniósł wyczekiwanego spokoju ani stabilizacji. Był bogaty w wydarzenia, ale raczej mało z nich było pozytywnych. Niewiele z nich daje też nadzieję na to, że w 2026 r. sytuacja na świecie się w końcu uspokoi. Mijający rok był także rokiem, w którym Donald Trump jasno pokazał, że to on jest głównym rozgrywającym, a pogłoski o zmierzchu USA okazały się przedwczesne.

Każda lista najważniejszych wydarzeń musi być poddana subiektywnej selekcji, lecz eksperci są całkowicie zgodni w jednym – w mijającym roku nie było ważniejszego wydarzenia niż powrót Donalda Trumpa do Białego Domu. Trump był dopiero drugim politykiem w historii USA, któremu udało się odzyskać władzę po przegranych wcześniej wyborach prezydenckich.

Najważniejszy polityk na świecie

„Obietnice złożone, obietnice dotrzymane” – zwykł mawiać amerykański przywódca. I można uznać, że pierwszy rok jego drugiej kadencji stał pod znakiem tych słów. Trump od razu zabrał się do realizowania obietnic złożonych wyborcom – m.in. uszczelnił granice i rozpoczął masowe deportacje, zaczął bardziej zdecydowaną walkę z kartelami narkotykowymi, które uznał za organizacje terrorystyczne, zaczął zwiększać wydobycie w USA surowców naturalnych, wysłał na ulice wojsko, by pomogło w walce z plagą przestępczości.

USA nadal są najpotężniejszym państwem na świecie, więc ich przywódca automatycznie staje się najbardziej wpływowym światowym politykiem.

Różnica jest taka, że Trump nie próbował tego ukrywać i wykorzystywał swoją pozycję do walki o amerykańskie interesy. Jego rola w światowej polityce była w mijającym roku tak duża, że portal Politico.ue na swojej corocznej liście najbardziej wpływowych europejskich polityków – na której znalazł się także prezydent Karol Nawrocki – dał mu pierwsze miejsce, mimo że jest Amerykaninem.  

Chiny pokazały pazur

Jego ulubionym narzędziem stały się cła, którymi obłożył niemal wszystkie państwa na świecie. Czasami robił to, aby poprawić deficyt handlowy lub skłonić międzynarodowe koncerny do zwiększenia produkcji w USA. Czasami – jak np. w wypadku ceł na Unię Europejską – by wynegocjować lepsze umowy handlowe. W dwóch przypadkach, Meksyku i Kanady, Trump nie ukrywał jednak, że groźba wprowadzenia ceł miała na celu skłonienie ich rządów do działania – w tym wypadku ściślejszej ochrony granic przed nielegalnymi imigrantami i narkotykami.

Polityka celna Trumpa napotkała jednak zdecydowany opór ze strony Chin, które postanowiły wykorzystać swój najmocniejszy atut – niezbędne we współczesnym przemyśle, głównie elektronicznym i zbrojeniowym, metale ziem rzadkich. Chiny kontrolujące 60 proc. ich wydobycia i 90 proc. rafinacji mają praktycznie monopol na tym rynku. Kiedy w kwietniu Trump chciał podnieść cła na Chiny, Pekin wstrzymał eksport do USA siedmiu takich metali oraz magnesów, wywołując w USA panikę i sprawiając, że Trump szybko wycofał się ze swoich planów. Groźba wstrzymania ich eksportu sprawiła także, że w październiku Trump musiał opóźnić wprowadzenie ostrzejszej kontroli sprowadzanych z Chin towarów i innych planów wymierzonych w Chiny.

Trump od dawna ostrzegał, że uzależnienie od surowców z innych państw to zagrożenie dla amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego, a jego priorytetem jest zwiększenie ich wydobycia w kraju. W kwietniu udało mu się także sfinalizować tzw. umowę mineralną z Ukrainą. Da ona amerykańskim firmom możliwość eksploatacji ukraińskich złóż, w tym metali ziem rzadkich, które dziś leżą odłogiem. Eksperci podkreślają, że mimo początkowych obaw – wywołanych głównie specyficzną retoryką Trumpa – ta umowa jest też bardzo korzystna dla samej Ukrainy i da jej środki na odbudowę kraju po wojennych zniszczeniach. Oczywiście zanim zacznie przynosić namacalne efekty, minie trochę czasu, ale docelowo zmniejszy uzależnienie Zachodu od Chin, znacznie osłabiając wpływy chińskich komunistów. 

Trump kończył wojny

Podczas swojej drugiej kadencji Trump skupił się także na kończeniu wojen. Jego największym osiągnięciem było doprowadzenie do zawieszenia broni w Strefie Gazy i wypuszczenia przetrzymywanych przez terrorystów z Hamasu ostatnich izraelskich zakładników. Nawet niechętni mu politycy i komentatorzy przyznają, że był to jego ogromny sukces. Przyznają jednak także, że droga od zawieszenia broni do trwałego pokoju będzie długa i niełatwa.

Trump zakończył też inne konflikty, które miały potencjał do stania się punktami zapalnymi. Najważniejszym z nich był konflikt między Izraelem a Iranem. 13 czerwca Izraelczycy zaatakowali irański program atomowy, na co Iran odpowiedział masowym atakiem rakietowym. Trump uznał, że w tym wypadku najskuteczniejsza będzie demonstracja siły – i wysłał nad Iran amerykańskie bombowce. Już 23 czerwca mógł poinformować, że obie strony ogłosiły zawieszenie broni. Eksperci nie są zgodni co do skutków amerykańskich nalotów, ale panuje powszechne przekonanie, że zademonstrowanie, iż USA mogą bombardować Iran bez strat własnych, skłoniło reżim w Teheranie do powstrzymania się od dalszej eskalacji.

W 2025 r. wiele rządów nominowało Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla. Prezydent USA jednak jej nie dostał. Otrzymała ją za to María Cochina Machado, nieformalna liderka wenezuelskiej opozycji. W ostatnich miesiącach Trump prowadzi bardzo zdecydowaną politykę wobec socjalistycznego reżimu w Caracas, pozbawiając go źródeł dochodów poprzez zatapianie łodzi przemytników narkotyków i przejmowanie tankowców z objętą sankcjami ropą. Machado nie ukrywa swojej sympatii do Trumpa i poparcia dla jego polityki, a nie jest tajemnicą, że Amerykanie pomogli jej wydostać się z Wenezueli, by mogła odebrać osobiście tę nagrodę, choć ostatecznie nie zdążyła na ceremonię. To wskazuje, że planem Trumpa nie jest zbrojna inwazja na ten kraj, co czasami sugerował, lecz doprowadzenie do upadku reżimu, by władzę mogła objąć bardziej proamerykańska opozycja.

Bez przełomu na Ukrainie

Jeśli chodzi o główny cel dyplomatycznych wysiłków Trumpa – doprowadzenie do pokoju na Ukrainie – pod koniec roku niestety jest on równie odległy, jak na jego początku, a nawet spotkanie w cztery oczy ze zbrodniarzem wojennym Władimirem Putinem, do którego doszło w połowie sierpnia, nie popchnęło negocjacji do przodu. Dla wszystkich jest jasne, że winna temu jest postawa kremlowskiego reżimu, który postawił niemożliwe do spełnienia żądania wobec Ukrainy i Zachodu i nie chce pójść na żaden kompromis. Trump więcej niż raz przyznawał, że jest tym sfrustrowany, ale nadal nie traci nadziei na zakończenie tej wojny. Obecnie negocjuje plan kolejnego porozumienia pokojowego, chociaż wielu Ukraińców uważa, że Rosja i tak go nie przyjmie.

Sam konflikt nadal jest w fazie wojny na wyniszczenie, kojarzącej się z zachodnim frontem I wojny światowej. W 2025 r. Rosjanom udało się wprawdzie odbić całość Kurska, ale ich zdobycze terytorialne na Ukrainie, chociaż zapłacili za nie ogromnymi stratami, były marginalne. Ukraina coraz śmielej atakuje cele w Rosji, a w czerwcu dokonała brawurowego ataku na rosyjskie bazy wojskowe za pomocą przemyconych do Rosji dronów. Niestety na razie nie miało to zdecydowanego wpływu na sytuację na froncie.

Sytuacja w Europie też jest bardzo napięta. Rosyjskie działania hybrydowe stają się coraz bardziej intensywne i niebezpieczne, a Europa nie wie, jak na nie zareagować. W Niemczech „koalicji z rozsądku” chadeków i socjaldemokratów udało się stworzyć rząd, ale sondaże jasno pokazują, że prorosyjska AfD idzie po władzę. Unią wstrząsnął kolejny skandal korupcyjny, którego bohaterką jest była szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini. Rosną też napięcia między państwami członkowskimi, powodowane głównie przez problem imigracji i umowę z Mercosurem.

W mijającym roku sztuczna inteligencja stała się najważniejszą technologią na świecie i polem kolejnej rywalizacji między USA a Chinami. Pod koniec roku coraz więcej ekspertów – w tym kluczowych postaci związanych z jej rozwojem – zaczęło ostrzegać, że gigantyczne inwestycje w AI to bańka, a jej pęknięcie może pogrążyć świat w poważnym kryzysie gospodarczym. Zauważają także, że jeśli ta technologia spełni pokładane w niej oczekiwania, to może to wywołać masowe bezrobocie. 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane