Panczenistka Kaja Ziomek chce w zbliżających się mistrzostwach świata w Salt Lake City pojechać bezbłędnie i poprawić rekord Polski. "Każdy sezon dla mnie jest przełomowy, ale teraz coraz bardziej wychodzę na powierzchnię" - przyznała 22-letnia lubinianka.
Obecnie specjalizująca się w sprintach Ziomek, razem z całą reprezentacją Polski przebywa w Salt Lake City, gdzie przygotowuje się do kolejnych startów w Pucharze Świata i przede wszystkim mistrzostw świata, które odbędą się w lutym.
Głównie trenujemy, ale jak mamy wolny dzień staramy się zwiedzić najbliższą okolicę. Każdy dobry wynik daje kopa do dalszej pracy, tutaj wszystkie treningi są bardzo ciężkie, ale atmosfera, jaka tu panuje temu sprzyja, więc nie narzekamy
- powiedziała łyżwiarka.
Trwający sezon jest udany dla Ziomek. Nie tylko dobrze radzi sobie w Pucharze Świata, gdzie zdobywa punkty, ale na niedawnych mistrzostwach Europy poprawiła rekord życiowy na 1000 metrów, co dało jej ósme miejsce w klasyfikacji generalnej, a także zdobyła brązowy medal w sprincie drużynowym.
Na razie każdy sezon dla mnie jest przełomowy, z każdym następuje duży progres, ale teraz coraz bardziej wychodzę na powierzchnię. Nie chcę nic obiecywać, ale mam nadzieję, że ten najważniejszy start sezonu będzie jeszcze bardziej udany
- skomentowała lubinianka.
Docelową imprezą będą w tym sezonie mistrzostwa świata, które odbędą się na olimpijskim obiekcie w Salt Lake City. Ziomek przypomniała, że ten tor jest jednym z najszybszych na świecie i liczy na dobry wynik.
Będę zadowolona jak pobiję rekord Polski, który ustanowiłem w zeszłym roku w mistrzostwach świata na trochę wolniejszym lodzie w Inzell. Od tego czasu sporo się poprawiłam w jeździe, więc stawiam to sobie jako zadanie do wykonania.
Ziomek w sezonie 2017/18 wygrała klasyfikację generalną Pucharu Świata młodzieżowców. Ma za sobą już też start na igrzyskach olimpijskich - w Pjongczangu w 2018 roku na 500 metrów zajęła 25. miejsce.