7 marca w Nowym Jorku niepokonany na zawodowych ringach bokser Adam Kownacki zmierzy się z Robertem Heleniusem. Polak coraz głośniej domaga się walki o mistrzostwo świata i ocenia ostatnie starcie Deontaya Wildera z Tysonem Furym.
Adam Kownacki po walce Deontaya Wildera z Tysonem Furym krytycznie ocenił umiejętności "Bronze Bombera". W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" polski bokser przypomniał:
Od dawna mówię, że on nie jest wybitnym pięściarzem, że w gruncie rzeczy nie potrafi wiele, ale ma bardzo mocną prawą rękę. I kiedy nią trafi, wyrządza krzywdę. Bazuje na niej. Już w pierwszej walce Fury dał mu lekcję boksu – nie licząc tych dwóch uderzeń prawą ręką, które posłały Tysona na deski. Wyrównane były trzy albo cztery rundy, które przyznaje się mistrzowi. Ale ogólnie Fury go wyboksował. W rewanżu z Luisem Ortizem też przegrywał każdą rundę do chwili nokautu z prawej ręki, podobnie Deontay męczył się nawet z Geraldem Washingtonem czy Arturem Szpilką. W rewanżu Fury walczył dobrze, ale niczego wyjątkowego nie pokazał. Sporo klinczował, nie zadał aż tak wielu czystych ciosów.
Adam Kownacki wygrał wszystkie swoje dotychczasowe walki. Pokonał między innymi Artura Szpilkę
Mówiło się o tym, że w przypadku wygranej Amerykanina, to właśnie Kownacki byłby kolejnym rywalem Deontaya Wildera. Polak, który na zawodowych ringach stoczył 20 walk i wszystkie wygrał, wciąż jednak musi czekać na swoją szansę walki o pas. Tym bardziej, że jego starcie z Robertem Heleniusem - chociaż jest określone eliminatorem WBA - nie gwarantuje Kownackiemu w przypadku zwycięstwa pojedynku z Anthonym Joshuą. Bokser stara się jednak zachować spokój:
Koncentruję się na sobie, nie patrzę na innych. Kibice chcą zobaczyć, jak zaprezentuję się w ringu z najlepszymi – z Joshuą, Furym, Wilderem czy choćby Ortizem. Potrzeba cierpliwości. Ale jestem dobrej myśli i wierzę, że do tych największych walk dojdzie.