Bokserski mistrz świata kategorii ciężkiej Tyson Fury potwierdził, że sobotnia walka w której znokautował Dilliana Whyte'a była ostatnią w jego karierze. Pięściarz chce więcej czasu poświęcać swoim najbliższym.
Tyson Fury jeszcze przed walką na Wembley zapowiadał, że chce zakończyć sportową karierę. W środę pięściarz potwierdził to w programie TalkTV.
To koniec. Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Jestem szczęśliwy, jestem zdrowy. Mogę normalnie myśleć i mówić. Mam wspaniałą żonę i szóstkę dzieci i kilka mistrzowskich pasów
- powiedział 33-letni Fury.
Odniosłem sukces, zdobyłem mnóstwo pieniędzy. Jestem sławny. Po co jeszcze walczyć
- dodał.
Eksperci wskazują, że niepokonany na zawodowych ringach w 33 walkach (jeden remis z Deontayem Wilderem i same zwycięstwa) "Król Cyganów" mógłby zunifikować wszystkie tytuły mistrzowskie w kategorii ciężkiej. Fury jest posiadaczem pasa prestiżowej federacji WBC, pozostałe są w rękach Ołeksandra Usyka.
Promotor Eddie Hearn potwierdził, że ukraiński pięściarz wkrótce zmierzy się Anthonym Joshuą. Zwycięzca tej walki mógłby stanąć na ringu naprzeciw Tysona Fury'ego w pojedynku o tytuł niekwestionowanego mistrza wagi ciężkiej. O ile oczywiście "Król Cyganów" zrezygnuje ze sportowej emerytury.