Widoczna od 2016 roku zwyżka forma Dawida Kubackiego zbiega się z drużynowymi triumfami polskich skoczków narciarskich. W 67. Turnieju Czterech Skoczni to on, zajmując czwarte miejsce, był najlepszym z biało-czerwonych. Dawid Kubacki nie jest w cieniu Kamila Stocha czy Piotra Żyły - to już pełnoprawny członek reprezentacji i zawodnik, którego trzeba brać na poważnie w kontekście dużych sukcesów.
W przeciwieństwie do pozostałych kolegów z kadry Kubacki nie miał obiecujących wyników w czasach juniorskich. Jego najlepszy rezultat z mistrzostw świata juniorów to 31. pozycja w Hinterzarten w 2010 roku. Wyraźne postępy zaczął robić dopiero sześć lat później. Na mistrzostwach świata w Lahti w 2017 był już żelaznym członkiem drużyny i z nim w składzie wywalczyła ona złoty medal. Rok później w igrzyskach w Pjongczangu biało-czerwoni wrócili z brązem.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2016/17 zajął 19. miejsce. Potem triumfował w następującej po nim Letniej Grand Prix, a sezon 2017/18 PŚ zakończył na dziewiątym miejscu.
Na wygraną w konkursie indywidualnym Kubacki wciąż czeka. Rok 2019 zaczął jednak bardzo dobrze - od trzeciego miejsca w Garmisch-Partenkirchen. To było jego czwarte podium w karierze. Dziś w wieńczących Turniej Czterech Skoczni zmaganiach Bishofshofen zajął drugie miejsce, a w poprzedzających je kwalifikacjach ustanowił rekord skoczni.
- Zarówno rekord, jak i miejsce w konkursie to efekt dobrych skoków. Obie rzeczy cieszą mnie tak samo. Wiem, że mogło być jeszcze lepiej, ale jest jak jest. Wykonałem swoją pracę i z tego jestem zadowolony
- powiedział 28-letni Kubacki.
Do pełni szczęścia zabrakło podium w klasyfikacji generalnej turnieju. Trzeci Niemiec Stephan Leyhe zgromadził o zaledwie 3,3 pkt więcej. Niemiec wdarł się na nie po świetnym skoku (137 m) w finałowej serii. Kubacki wylądował siedem metrów bliżej. Utracona szansa nie popsuła mu jednak zbytnio humoru.
- Oczywiście lekki niedosyt czuję, ale mam świadomość, że to czwarte miejsce jest konsekwencją popełnionych przeze mnie błędów. Każdy ze skoków mógł być lepszy. Zawsze powtarzam, że najważniejsze jest robienie postępu. W trakcie tego turnieju wykonałem co najmniej kilka kroków do przodu i bardzo mnie to cieszy. Teraz będę pracował dalej
- podkreślił.
W imprezie triumfował Ryoyu Kobayashi. Japończyk został trzecim - po Niemcu Svenie Hannawaldzie i Kamilu Stochu - zawodnikiem, który triumfował we wszystkich konkursach w jednej edycji. Drugi był Niemiec Markus Eisenbichler.