Norwescy eksperci i skoczkowie narciarscy tego kraju odkryli możliwy powód słabych wyników w tym sezonie, którym jest ich zdaniem zbyt niska prędkość najazdu na próg. Spowodowane jest to brakiem odpowiedniego sprzętu do przygotowywania nart.
Jest to ściśle związane z drastycznym ograniczeniem środków finansowych w skokach narciarskich w tym sezonie i z tego powodu reprezentacja musi oszczędzać na wszystkim, od sprzętu do personelu.
Powodem niskiej prędkości są wyraźnie narty i może to być struktura materiału, lecz moim zdaniem jest to ich szlifowanie. Nawet Johan Andre Forfang, który jest najlepszy z Norwegów jest wolniejszy na progu niż Austriacy
- zauważył mistrz olimpijski z Pjongczangu w drużynie Andreas Stjernen, obecnie komentator telewizyjny.
Trener Norwegów Magnus Brevig wyjaśnił, że w tej kwestii Stjernen może mieć rację, ponieważ ekipa Norwegii nie jest w stanie przygotować odpowiednio nart, gdyż nie posiada maszyny do ich szlifowania.
Takie urządzenie kosztuje 100-150 tysięcy euro i trzeba jeszcze zatrudnić osobę do jego obsługi. My tych pieniędzy po prostu nie mamy
- wyjaśnił.
Stjernen dodał, że jego zdaniem ograniczenia finansowe spowodowały, że tym sezonie być może ekipa Norwegii skoncentrowała się za bardzo na kombinezonach, do których szycia i poprawiania zatrudniony jest krawiec na pełnym etacie i dlatego na przygotowanie nart nie starczyło już środków.
My w tym sezonie po prostu nie mamy pieniędzy, a bez nich mało można zrobić. Tak jak to bywa w życiu, kiedy jesteś biedny, drogie rzeczy stają się niedostępne i pozostaje jazda z zaciągniętym hamulcem ręcznym
- zaznaczył Brevig.
Dyrektor sportowy ds. skoków narciarskich Jan Erik Aalbu wyjaśnił kanałowi telewizji NRK, że sytuacja finansowa jest wręcz tragiczna, a budżet jest właściwie żaden, ponieważ zadłużenie reprezentacji wynosi 650 tysięcy euro. W lipcu norweska federacja narciarska podjęła decyzję, że każdy członek kadry A zamiast otrzymywać stypendium musi wpłacić tzw. udział własny wynoszący 4400 euro na sezon.