Rządowy Boeing 737 "Piłsudski" w biało-czerwonych barwach udał się do Amsterdamu, skąd zabrał polskich siatkarzy do słoweńskiej Lublany. Nasi dzielni sportowcy walczą w Mistrzostwach Europy i w czwartek czeka ich mecz półfinałowy ze Słowenią.
Nasi siatkarze mieli problem z dotarciem do Słowenii na mecz półfinałowy mistrzostw Europy. Polacy nie odlecieli planowo do Lublany, gdzie w czwartek zmierzą się z gospodarzami w półfinale mistrzostw Europy. Lot z Amsterdamu, na który zakupione bilety mieli biało-czerwoni, został odwołany. Powodem był strajk... słoweńskich linii lotniczych.
Rozpoczęło się szukanie zastępczego połączenia. W poszukiwania zaangażował się nawet sam trener Vital Heynen. Okazało się jednak, że znalezienie lotu na dziś jest niemalże niemożliwe. Kadra musiałaby się rozdzielić i lecieć z przesiadkami.
Wtedy na pomoc ruszył premier Mateusz Morawiecki.
"Nasza siatkarska kadra utknęła na lotnisku w Amsterdamie. Wysyłamy po nią nasz rządowy samolot, żeby spokojnie mogła dotrzeć na półfinał do Lublany""
- napisał na Twitterze.
Szef rządu jak zapowiedział, tak zrobił. Zdjęcie polskich siatkarzy, którzy są już na pokładzie rządowego samolotu w drodze do Lublany zamieścił sam premier Morawiecki.
Samolot, który przyleciał po polskich siatkarzy to Boeing 737 "Piłsudski". W Polsce maszyna służy od 2017 roku, przewozi najważniejsze osoby w państwie. Jak się okazało, jest także pomocna w tego typu sytuacjach.