Polscy siatkarze zapowiadali zdobycie medalu olimpijskiego, ale w Tokio po raz kolejny odpadli w ćwierćfinale. Fabian Drzyzga wskazał przyczyny porażki z Francją w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty".
Dla polskich siatkarzy ostatni sezon był dość udany. Biało-czerwoni sięgnęli po srebro Ligi Narodów i brąz mistrzostw Europy, ale cieniem na tych sukcesach kładzie się ćwierćfinałowa porażka 2:3 z Francją na igrzyskach olimpijskich w Tokio.
Polacy po raz piąty z rzędu nie byli w stanie przebić się na igrzyskach do fazy medalowej, chociaż przed wyjazdem do Japonii głośno mówili o zdobyciu złota. Z posadą trenera reprezentacji rozstał się w efekcie Vital Heynen, a rozgrywający drużyny Fabian Drzyzga skrytykował decyzję belgijskiego trenera mówiąc o przyczynach porażki w Tokio. Siatkarz twierdzi, że walka o miejsca w drużynie olimpijskiej była zbyt zaciekła i trwała zbyt długo.
W Rimini spędziliśmy za dużo czasu rywalizując o miejsca w dwunastce. Odniosłem wrażenie, że ta walka w pewnym sensie wypruła niektórych z nas fizycznie i mentalnie. Z niektórych z nas po nominacji na igrzyska trochę zeszło ciśnienie. Z mojego doświadczenia reprezentacyjnego wynika, że kiedy zamykaliśmy skład szybciej, każdy mógł się oswoić z myślą, że jedzie na dużą imprezę i bardziej skupiał się na treningach, a potem na turnieju docelowym
- powiedział Drzyzga.
Siatkarski mistrz świata przyznał również, że w Tokio zawodnicy nie byli w optymalnej formie, a w składzie bardzo brakowało zmagającego się urazem Michała Kubiaka, który pierwsze spotkania opuścił, a później nie prezentował się najlepiej.
Michał Kubiak jest kapitanem tej drużyny, bardzo potrzebną osobą. Nawet jeśli nie gra najlepiej w ataku, robi wiele innych rzeczy, które są przydatne drużynie. W Tokio miał problem, każdy się zastanawiał, czy zdąży się wyleczyć. A to zabiera energię.
- podkreślił Drzyzga.
31-letni siatkarz Asseco Resovi zabrał również głos w sprawie następcy Vitala Heynena. Drzyzga nie jest zwolennikiem zatrudniania Nikoli Grbica, który wydaje się być wymarzonym kandydatem nowego prezesa PZPS Sebastiana Świderskiego.
Nie jestem od zatrudniania i zwalniania selekcjonerów, ale jak się nad tym zastanawiam, uważam, że dobrą opcją byłaby współpraca z trenerem, który nie jest w żaden sposób zakorzeniony w polskiej lidze. Ktoś taki siłą rzeczy musi mieć w pamięci dobry czas, który przeżył w konkretnym klubie z konkretnymi zawodnikami i potem z automatu ma dobre zdanie o pewnych graczach lub osobach. Klub i kadra to światy, które bardzo się różnią. Dlatego moim zdaniem najlepszy byłby "świeży" w naszym środowisku trener, który nie ma o nikim wyrobionego zdania.