Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Polska mistrzyni olimpijska odepchnęła księdza: "Na Chinki jestem za słaby”

Dla księdza Edwarda Plenia igrzyska olimpijskie w Paryżu będą już jedenastymi. Pełni on funkcję kapelana polskich sportowców od 22 lat, z wieloma naszymi zawodnikami jest już zaprzyjaźniony. Przy okazji wielkiej imprezy w stolicy Francji podzielił się historią dotyczącą nieudanego występu Otylii Jędrzejczak podczas igrzysk w Pekinie.

Ks. Edward Pleń jest kapelanem polskich sportowców
Ks. Edward Pleń jest kapelanem polskich sportowców
PowolaniaSalezjanie - facebook.com

Ksiądz Edward Pleń jest kapelanem polskich sportowców od ponad dwóch dekad. Pełni nie tylko posługę duszpasterską, udziela sakramentów i odprawia msze święte, ale też jest powiernikiem i bardzo często przyjacielem zawodników. Przed oficjalną ceremonią otwierającą igrzyska w Paryżu kapłan wspomniał historię sprzed lat dotyczącą Otylii Jędrzejczak. Nasza mistrzyni olimpijska w Pekinie zajęła najgorsze dla sportowca - czwarte miejsce - i w pierwszych chwilach po finale 200 metrów stylem motylkowym była bardzo rozgoryczona.

Jak się ksiądz modlił?

Siedzę na ławeczce w Pekinie i widzę jak wraca nasza mistrzyni z poprzednich igrzysk. Zła, wściekła, rozgoryczona na cały świat, do wszystkich ludzi i na siebie. Tak sobie myślę: co teraz robić? Wstałem, poszedłem spotkać się z nią, przytuliłem, a ona po chwili mnie odpycha i mówi: Jak się ksiądz modlił? A ja mówię: Oti, na Chinki jestem za słaby

– powiedział z uśmiechem.

Na funkcję krajowego duszpasterza sportowców powołała go w 2002 roku Konferencja Episkopatu Polski. Po latach ksiądz Pleń podkreślił, że to dla niego wielkie wyróżnienie.

Służenie sportowcom, bycie wśród sportowców, spotykanie się z nimi - myślę, że nawet nie spodziewałem się, że spotka mnie takie wyróżnienie. Używając takiego wielkiego języka, to ja w tym momencie czuję się aż wyniesiony pod niebiosa

– powiedział.

Czas na igrzyska w Paryżu

W tym czasie kapelan był na wszystkich olimpiadach, a ta nadchodząca w Paryżu będzie jego jedenastą. Zdaniem Plenia czas olimpiady jest bardzo intensywny. Podczas zawodów jest dostępny dla zawodników bez przerwy, choć raczej nie bywa na arenach.

Wszyscy pytają mnie: nie widzieliśmy Cię na zawodach. Odpowiadam, że nie jadę na igrzyska, żeby oglądać wszystkie areny sportowe, ale jestem do dyspozycji tutaj. To nie jest tak, że napiszę karteczkę, że do tej godziny jestem do dyspozycji, bo ktoś przyjdzie, a księdza nie ma. Trzeba być bardzo cierpliwym.

Sportowcy przychodzą do duchownego po wsparcie, podzielenie się radością. Salezjanin podkreślił, że z każdym przeżywa “radość ze zdobycia medali, ale tak samo uczestniczy w ich smutku i trudnych momentach”.

Przyjaciel sportowców

Oni mnie zapraszają do swoich domów, pokazują rodziny. Po igrzyskach w Pekinie siatkarze i piłkarze ręczni przygotowali mi harmonogram na wakacje. Na obiedzie jesteś u mnie, na kolację jedziesz do kolejnej osoby i zostajesz na nocleg. Następnego dnia jesz śniadanie u kogoś innego

- dodał.

Długoletnie kontakty i osobiste rozmowy z zawodnikami przeradzają się często w przyjaźnie. Nie przeszkadza przy tym różnica wieku.

Ja mam taką ksywę Edi - tak do mnie mówią. To jest skrócenie dystansu, mimo, że między nami jest przepaść pokoleniowa, to mamy kontakt

- wyjaśnił.

Ksiądz opowiedział historię związaną z Kamilem Stochem, z którym łączy go długoletnia przyjaźń. “Kiedyś dzwonię do Kamila Stocha, on jedzie z rodzicami, prowadzi samochód, ja coś do niego mówię i Kamil odpowiada: Tak Edziu. Drugie pytanie: Dobrze Edziu. Mama Kamila cała w nerwach. Po skończonej rozmowie spytała: czy Ty rozmawiasz z księdzem Edziem? Tak. Jak mogłeś mu na Ty powiedzieć? Mamo, ale to jest mój przyjaciel” – wspominał.

 



Źródło: pap, niezalezna.pl

#Paryż 2024 #Igrzyska Olimpijskie #Ks. Edward Pleń

jm