Biało-czerwoni w niedzielę pokonali ekipę Rumunii 4:1, a Japończycy w takich samych rozmiarach przegrali z Włochami. Trener polskiej reprezentacji Robert Kalaber dokonał jednej zmiany w porównanym z tym inauguracyjnym spotkaniem - miejsce Johna Murraya w bramce zajął Tomas Fucik.
Zwycięstwo Biało-czerwonych
Japończycy zapowiadali, że powalczą o wygraną i od początku ruszyli do natarcia. Gola zdobyli jednak Polacy, po potężnym uderzeniu Olafa Bizackiego z daleka. Strzelec gola w noc poprzedzającą mecz został ojcem córki.
Poland & Olaf Bizacki were happy with that one! 🕺🇵🇱 @PZHL #MensWorlds1A
— IIHF (@IIHFHockey) April 28, 2025
Watch games live at https://t.co/GVtjaQ8Rra pic.twitter.com/0RScQfaupL
Potem „oblężenie” przeżywał polski bramkarz, zwłaszcza, kiedy jego drużyna dwukrotnie grała w osłabieniu. Grający szybko, ale też chwilami niedokładnie Japończycy nie zdołali zmusić golkipera do kapitulacji, choć kilka razy było groźnie.
44 sekundy przed przerwą Patryk Krężołek zamknął na lewym skrzydle szybką akcję Polaków i z ostrego kąta podwyższył prowadzenie. Trzy minuty przed końcową syreną kanadyjski selekcjoner Japończyków Jarrod Skalde wycofał bramkarza, potem jeszcze na ławce kar usiadł Bartosz Ciura i Polacy bronili się w czterech przeciwko szóstce rywali. Skończyło się to trafieniem Yuto Osawy na sześć sekund przed zakończeniem trzeciej tercji. Na doprowadzenie do dogrywki Japończykom zabrakło czasu.
Kolejnymi rywalami Biało-czerwonych będą zespoły Włoch, Ukrainy i Wielkiej Brytanii. Awans do Elity wywalczą dwie najlepsze ekipy, ostatnia spadnie do Dywizji 1B.