Włodzimierz Lubański ocenił dla nas pracę Paulo Sousy w roli selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Przed meczem eliminacji Mistrzostw Świata z Albanią legendarny napastnik zwraca uwagę, że nie wszystko zależy od trenera."Sousa bramek nie będzie strzelał" - podkreśla napastnik, który w Biało-czerwonych barwach zdobył 48 goli.
Janusz Milewski: Spodziewał się Pan, że mecz z Albanią może być kluczowy dla reprezentacji Polski w tych eliminacjach Mistrzostw Świata?
Włodzimierz Lubański: Spodziewałem się, że będziemy rywalizować z Anglikami, ale tak się ułożyło, że ten mecz jest absolutnie najważniejszy. Zespół stoi przed sytuacją typu "być albo nie być".
We wrześniu pokonaliśmy Albanię 4:1 na Stadionie Narodowym, ale ten wynik jest dość mylący... Jak według Pana może wyglądać rewanż?
Tamto spotkanie już nie ma znaczenia, ten mecz będzie miał inną stawkę, inną oprawę. W Tiranie gra się bardzo ciężko i zapowiada się bardzo trudne spotkanie. Zespół musi zagrać bardzo dobrze, może przyda się nawet trochę szczęścia, żeby wygrać. Bo przecież remis może nie wystarczyć i trzeba grać o zwycięstwo.
Paulo Sousa początki pracy miał trudne. Portugalski trener przejął reprezentację tuż przed Euro, wielu podstawowych piłkarzy - jak chociażby Arkadiusz Milik czy Krzysztof Piątek zmagało się z ciężkimi kontuzjami. Czy od tego czasu widzi Pan postęp w grze kadry?
Jedno jest pewne. Zespół potrzebował czasu, żeby zrozumieć założenia gry Paulo Sousy. Jeżeli patrzymy na to jak zespół reaguje na założenia taktyczne i przygotowania, to widać odpowiednie zaangażowanie. Jeżeli chodzi o ambicje i chęć wygrywania, tego chłopcom nie można odmówić. Nie zawsze może wszystko wychodzi na boisku perfekcyjnie, ale wola walki w tej drużynie jest.
Portugalski selekcjoner często jest krytykowany przez futbolowych ekspertów. Ostatnio koronny zarzut jest taki, że Sousa zbyt rzadko obserwuje na żywo mecze Ekstraklasy. Czy według Pana to faktycznie jest problem czy raczej burza w szklance wody?
To absolutnie nie jest problem - przynajmniej ja tak uważam. Wiadomo jednak, że trenerzy zawsze byli i będą krytykowani, jeżeli nie ma wyników. Natomiast jedną rzecz trzeba podkreślić: trener nie gra, grają zawodnicy. Sousa bramek nie będzie strzelał. Tutaj chodzi o współpracę pomiędzy trenerem i zawodnikami. Chodzi o to, żeby myśl trenera była zrozumiała dla zawodników i żeby piłkarze realizowali wcześniejsze założenia podczas meczów.
Od początku kadencji Sousy piętą Achillesową reprezentacji Polski jest defensywa. Wzmocnieniem linii obrony mógłby być piłkarz Aston Villi - Matty Cash. Anglik, którego matka jest Polką wyraził zainteresowanie występami w Biało-czerwonych barwach.
Trudno mi to skomentować, natomiast uważam, że zespół polski ma dość obrońców na poziomie reprezentacyjnym. Oczywiście nie zawsze wychodzi mecz, nie zawsze wszystko na boisku się idealnie układa, ale nie przesadzajmy... Z drugiej strony jeżeli ten zawodnik mógłby wzmocnić zespół, to można się nad tym zastanowić, ale nie wiem komu w tym momencie jest to potrzebne. Gra zespół - to jest dla mnie jasna sprawa - może w ostatnich meczach nie wszystko wychodziło perfekcyjnie, ale to nie wyglądało wcale tak źle. Najważniejszą rzeczą w tej chwili jest kwestia awansu i mecz z Albanią, który trzeba wygrać.